Zapraszam was na kolejny rozdział :) Na komentarze będę już odpowiadać regularnie. Jeśli coś ma się zmienić - dam znać :D
Zapraszam do czytania i komentowania
Rozdział 13
Samael
dawno aż tak nie cieszył się z weekendu. Pierwszy raz od dawna nie musiał iść
do pracy, ponieważ jego pracownicy stwierdzili, że dadzą sobie ze wszystkim
radę. Gabriel również miał wolne i mogli spędzić razem dzień. Jeden z
pierwszych.
Od
jego krótkiej choroby minęły dwa dni, a on już czuł się dużo lepiej. Na
szczęście, zgodnie z ich przypuszczeniami, przez wyizolowanie go od sióstr, nie
zaraziły się wirusem. Cassandra pomagała im przez ostatnie dni, tyle ile była w
stanie. Prawda była jednak taka, że nie mogła dla nich pracować po dziesięć czy
dwanaście godzin, bo właśnie na ten czas ją potrzebowali. Starali się
ograniczyć zatrudnienie jej do ośmiu godzin, ale dobrze wiedział, że ciężko mu
było tego przestrzegać w związku z tym, że była jego przyjaciółką. Nawet jeśli
spędzała z nim czas i po prostu rozmawiali, czuł się zobowiązany by zapłacić
jej za ten okres. Tym bardziej, że nawet podczas już swojego wolnego czasu,
pomagała mu przy siostrach.
Teraz
jednak wszyscy mieli wolne. Cass miała randkę, o której opowie mu po
weekendzie, a on sam miał czas, który mógł spędzić z Gabrielem na poznawaniu
siebie nawzajem. Umówili się na to po tym, jak dwie noce był zależny od pomocy
męża. Czasem takie sytuacje będą miały miejsce, a jego przemyślenia dotyczące
całej tej sytuacji dodały mu odwagi.
Wziął
Liz na ręce i poruszył jej grzechotką przed twarzyczką. Dziewczynka zaczęła się
śmiać i ruszać gwałtownie rączkami okazując swoje zadowolenie. Jedyne czego
żałował w takim momencie, to tego, że nie posiadał czterech albo i sześciu rąk
tylko po to, żeby móc je obie nosić na rękach i zabawiać.
Mała
w końcu chwyciła zabawkę w rękę i zaczęła nią gwałtownie ruszać, uderzając
brata raz za razem plastikową, świszcząco–brzeczącą częścią. Śmiała się przy
tym do rozpuku, a on sam nie mógł powstrzymać uśmiechu na ten widok.
–
No co, moja piękna. Ładnie to tak bić brata zabawką? Ała, ała – udawał odgłosy
bólu, które tylko jeszcze bardziej rozbawiały jego siostrę.
–
No tak, ucz ją w ten sposób, to potem za każdym razem będziesz dostawał
zabawkami, bo to będzie wesołe.
Gabriel podszedł do niego i przytulił go od
tyłu. Nie mógł powstrzymać pierwszej, instynktownej reakcji jaką było spięcie
mięśni. Upominając się jednak w myślach, postarał się rozluźnić. Ciepłe dłonie
spoczęły na jego brzuchu, a on sam miał możliwość oparcia się o klatkę
piersiową męża.
– Może i masz rację. Mam
nadzieję, że po tym jednym razie się tego nie nauczy. – Mruknął do męża, po
czym spojrzał na niego z ukosa. – Może weźmiesz Mery, ona pewnie też chętnie
pobije cię zabawką. – Na widok miny Gabriela nie potrafił powstrzymać uśmiechu.
– No dawaj, wujku. Czas żebyś i ty trochę pocierpiał od uderzeń plastiku w
rękach małego dziecka.
Obserwował jak mężczyzna
bierze małą na ręce i podobnie jak on daje jej zabawkę do ręki. Mery jednak nie
była skora do zabawy, jej usta poruszały się co chwile w dość
charakterystyczny, cmokający sposób. Nie mógł powstrzymać rozczulenia na ten
widok. Nawet jeśli próbował.
– Jest głodna. Zrobisz jej
butelkę czy potrzymasz Liz i ja pójdę to zrobić?
– Zrobię, tylko musisz mi
powiedzieć jak. – Nie zamierzał tłumaczyć Samowi, że dobrze to wie, chciał by
mężczyzna spróbował mu w ten sposób zaufać.
Kilka
godzin później
Gabriel czuł się jak na
kołowrotku, raz po raz odgrywali z Samaelem ten sam scenariusz. Przez chwile
było dobrze, by za chwile Sam odtrącał go i nie chciał się do niego zbliżać.
Tak było i tym razem. Mężczyzna ponownie zamknął się w sobie, uciekł w pracę
mimo, że mieli spędzić ten czas tylko ze sobą. Miał ochotę warczeć z frustracji
i złości.
Wszedł do gabinetu i stanął
przed biurkiem, które okupował Sam. Przez pięć minut nie mógł się doczekać, by
mężczyzna chociaż spojrzał na niego.
– Próbuję pracować –
powiedział w końcu, nie mogąc znieść obecności męża.
– Spójrz na mnie do jasnej
cholery! – Nie mógł się powstrzymać od krzyku, złość kumulowała się w nim, nie
dając mu chociaż odrobiny spokoju.
– Nie krzycz na mnie. – Nadal
jednak nie chciał patrzeć na męża. Gubił się w tym wszystkim.
– Będę, jeśli ty będziesz się
tak zachowywał! Tak widzisz kolejne pięć lat? W chwilach normalności, a potem
co? Zawsze się będziesz odsuwał, bo tak będzie ci łatwiej i przystępniej? Niż
skonfrontować się z tym, że może coś zaczynasz do mnie czuć?
– Tak, czuję do ciebie
pogardę i nienawiść! – W końcu spojrzał na męża, który stał przed biurkiem z
zaciśniętymi pięściami i mierzył go nienawistnym spojrzeniem. – No nie patrz
tak na mnie! Sam sobie jesteś winny!
– Trzeba było dotrzymywać
terminów, sam się na to zgodziłeś! Nie przymusiłem cię do niczego! – Czuł jak
złość się w nim przelewa.
– Bo przecież groźba
odebrania wszystkiego, wcale nie jest przymusem! Ty pierdolony draniu! To przez
ciebie to wszystko! Nienawidzę tego domu! Nienawidzę tego miejsca! I ciebie też
nienawidzę!
– To się kurwa wyprowadź i
daj mi w końcu żyć. Odkąd zostałeś moim mężem ciągle tylko się kłócimy, by
potem przez chwile było dobrze! Mam dość tego wszystkiego tak samo jak ty! Ale
jesteś mi potrzebny! – Kurwa, powiedział o kilka słów za dużo. Wiedział to, po
tym jak tylko Samael otworzył szerzej oczy i spojrzał na niego ze zrozumieniem.
– Do czego Gabrielu, jestem
Ci potrzebny? Przyznaj to w końcu. To, że masz ze mnie korzyść wiem, chcę w
końcu wiedzieć jaką. – Sam przed sobą nie chciał przyznać, że te słowa
cholernie go zabolały. Wiedział, że Gabe chciał jego ciała, dał mu jednak czas.
To co było teraz… Wszystko wyjaśniało. To, że miał odłożyć dla sióstr na
studia, to że miał wynająć dom tylko po to, żeby mieć dodatkowy dochód. I wiele
innych rzeczy.
– Nie to miałem na myśli.
– Nawet sam siebie nie
przekonujesz, że to prawda. Nie słyszysz tego czy tylko udajesz głupiego?
– Sam! Pogadajmy spokojnie,
dajmy sobie na to chwilę.
– To ty zacząłeś od krzyku. –
Złość między nimi aż trzeszczała. Gabriel usiadł przed nim na biurku, zajmując
jego przestrzeń i nie dając mu czasu do namysłu. – Odsuń się.
– Będę tu siedział dopóki nie
porozmawiamy. I dobrze wiesz, że jestem na tyle uparty by to zrobić. Tym razem
na moich warunkach.
– Właśnie w tym rzecz! Ciągle
jest na twoich warunkach Gabriel! Wciąż ty i ty.
– Nawet nie widzisz jakim
zasranym egoistą jesteś! Coś ci nie pasuje, uciekasz! Zamiast to wszystko
wyjaśnić i porozmawiać jak dorośli ludzie. Ale nie! Bo ty musisz strzelić fochy
jak panienka!
– Co ze mnie masz? Jaką
korzyść! Przyznaj się w końcu.
– Moja była sekretarka
pozwała mnie o molestowanie! Kijem bym baby nie tknął! Odpychała mnie! Ale była
dobrą sekretarką. Zwinęła mi część dokumentów firmowych, wizytówki, część
poczty, ale nigdzie tego nie zgłosiłem, bo nie było to aż tak istotne. A
później? Dostałem pismo zawierający pozew. Rozprawa jest za trzy miesiące. –
Patrzył jak twarz Samaela zmienia się na przekazywane mu informacje. To bladł
to czerwieniał na przemian w przeciągu kilku sekund.
– Dlatego chciałeś mieć męża.
Byłbym twoim alibi na to, że nie jesteś nią zainteresowany. Bo jakbyś miał to
zrobić, skoro już z kimś byłeś, na dodatek z facetem. Jestem idealnym
kandydatem. Z przyjaciółką długo się nie odzywałem, moi rodzice zmarli, nikt
nie mógłby poświadczyć, że nie byłem z tobą.
Cholera, aż tak o tym nie
pomyślał. Po prostu trafił na możliwość posiadania męża, na dodatek
atrakcyjnego, z którym mógłby spędzić nie jedną noc w łóżku – więc z niej
skorzystał. Bez takiej nadmiarowej interpretacji.
– Sam, nie myślałem wtedy o
tym. – Musiał spróbować się obronić. Okej, Sam miał być jego alibi, ale nie
rozpatrywał tego w ten sposób, był człowiekiem. – Nie wiedziałem wtedy o Cassandrze,
poznałem ją przed urzędem. A o innych rzeczach nie myślałem tak intensywnie.
Trafiłeś na moment, gdy wiedziałem o tym pozwie od trzech godzin. Moja decyzja
była dość… spontaniczna.
– Tylko dlaczego ja ci w to
nie wierzę! Czego oczekujesz? Że za miesiąc czy dwa pójdę do sądu i powiem
„Panie sędzio, ale ja go kocham, jesteśmy razem już ponad rok i sądzę, że nie
mógł tego zrobić. A ślub był podyktowany moją sytuacją rodzinną, a nie tym, że
mam pojebanego męża, który zrobił to by się obronić przed wyrokiem skazującym”
– Parodiował jego głos.
– Kurwa, Sam! Przestań! –
Złość w nim pulsowała, rozlewała się po całym ciele, w tym momencie miał ochotę
wziąć Samaela za ramiona i nim potrząsnąć. Ta kłótnia niczego im nie da.
– Gdybyś nie był winny, to
czemu to był twój jedyny pomysł? No! Już! Wyjaśnij mi.
– Bo to jedyne co mi przyszło
do głowy, gdy cię zobaczyłem! To było cholernie świeże! Spanikowałem!
– I dlatego że spanikowałeś,
utkwiliśmy ze sobą! – Dłonie drżały mu ze złości. Zacisnął je w pięści. Nawet nie
zorientował się, w którym momencie wstał i stał przed mężem.
– Tak, właśnie dlatego
utkwiliśmy ze sobą. – Podszedł do Sama, naparł na niego nie dając mu czasu na
myślenie. Byli tak wzburzeni, że mężczyzna zaczął uderzać go po klatce
piersiowej, mimo tego, nie zauważał, że co chwile cofa się przed nim, aż
uderzył o ścianę.
Jeszcze bardziej naparł na
męża, wsunął się między jego uda, ocierając się lekko o niego i mocno
przycisnął usta do jego warg. Od razu pogłębił pocałunek, gdy tylko Sam
próbował wziąć chociaż odrobinę oddechu przez usta. Musnął język, zapraszając
go do wspólnej przyjemności, by wycofać się po chwili w celu przejechania nim
po policzkach. Zagryzł wargę męża, ciągnąć ją między swoimi zębami po czym
ponownie pogłębił pocałunek.
Sam zaparł dłonie na ciele
męża i zdziwił się, że oddaje mu wszystkie pocałunki i dotyk rąk na ciele.
Poczuł
jak robi mu się gorąco. Jego ciało zareagowało na bliskość i namiętność męża.
Przycisnął się jeszcze bliżej Gabriela, naciskając dłońmi na jego kark i wszczepiając
dłonie w jego włosy. Uniósł nogę i docisnął ją do uda partnera, przysuwając go
o jeszcze kilka milimetrów.
Czuł
dłonie Gabriela kierujące się na dolną część jego pleców, muskające lekko
pośladki przez dżinsy. Odsunął się od ust męża chcąc wziąć głębszy oddech.
Zaczynało brakować mu powietrza. Było mu gorąco, zbyt gorąco.
Nie
spodziewał się, że Sam odda każdy jego pocałunek. Ba, że nawet sam przejmie
inicjatywę, pogłębiając namiętność między nimi. Czuł jak podniecenie kumuluje
się w jego ciele. Napędzając ciągle do działania. Po chwili wahania wsunął
lekko dłoń pod dżinsy Samaela i musnął mu pośladki w lekkiej pieszczocie.
–
Gabe… – Przerwał pocałunek by zaoponować. To nie powinno się dziać. Nie
powinien dawać się całować, oddawać namiętności dawanej mu przez Gabriela. A
jednak nie mógł się powstrzymać. – My… – kolejny pocałunek odcisnął się na jego
ustach. – Nie powinniśmy… – Nie mógł się jednak powstrzymać by samemu go nie
całować.
–
Powinniśmy… To jak… – Każde słowa były przerywane krótkimi muśnięciami. –
Najbardziej… W porządku. – Dociskał ciało Sama do ściany, a to, że mężczyzna
nie oponował dodawało mu tylko odwagi.
Sam
zawahał się na sekundę zanim sięgnął do podkoszulka Gabriela i ściągnął mu go z
ramion.
–
Tak jest kochanie, dobrze. – Wymruczał w usta męża i sam ściągnął mu
podkoszulkę. Odsunął się na chwile i przyjrzał Samaelowi. – Jesteś przystojny.
Tak cholernie przystojny. – Uśmiechnął się na widok spuszczonych oczu męża. –
Rumienisz się. – Musnął jego policzek, pogłębiając w ten sposób czerwień
okrywającą jego kości policzkowe.
–
Bzdury gadasz! – Próbował odsunąć się od męża, ten jednak mu na to nie
pozwolił. Dobrze się bawił jego kosztem. – Odsuń się, Gabriel. – Nim jednak
zdążył ponownie odepchnąć męża, ten przyssał się do jego warg, czekając tylko
na chwilę protestu z jego strony, o której dobrze wiedział, że nie powstrzyma.
Dzięki temu mężczyzna miał szanse na pogłębienie pocałunku.
Jego
ciało było już gorące od krwi szybko płynącej przez jego żyły, napięcie
skumulowało się w jednym, szczególnie interesującym miejscu. Czuł jak dłonie
Gabriela przesuwają mu się po plecach, głaszcząc go, pieszcząc, podniecając
jeszcze bardziej.
–
Musimy to przerwać. – Oderwał się od warg Gabriela, poszukując u siebie
ostatnich pokładów silnej woli.
–
Nic nie musimy. Nie przerywajmy. – Musnął policzek Samaela, przesunął palcem po
jego brodzie, szyi i barku. – Możemy przejść dalej, co ty na to? – Patrząc w
oczy Sama, obniżył się lekko i polizał językiem po sutku mężczyzny.
–
Och. – Ciche westchnienie wydostało się z jego ust. Odchylił głowę do tyłu,
opierając ją o ścianę. Tysiąc i jedna myśl kłębiły mu się w głowie, nie dając
się odpędzić. Usta Gabriela skupiały się na jego sutku, liżąc go, przygryzając,
ssąc i pieszcząc. Drugim sutkiem zajmowała się prawa dłoń mężczyzny. Palce
ściskały go lekko, napierały, tarły, powodując igiełki bólu, a zarazem
przyjemności.
Dżinsy
ocierały się o jego erekcję, drażniąc nieprzyjemnie. Najchętniej już teraz by
się z nich uwolnił, zarazem jednak przerażała go myśl o byciu przed mężczyzną
nago.
–
Możemy obaj mieć dzisiaj trochę przyjemności, Sam. O ile tylko chcesz. Nic
więcej oprócz tego czego sam będziesz chciał.
Próbował
wytrzymać próbę mierzenia się wzrokiem z mężczyzną. Nie podołał jej jednak. Nie
był w stanie. Spuścił wzrok i czuł jak gorąco rozlewa się po jego ciele,
znacząc najbardziej intensywnie policzki i klatkę piersiową.
–
Masz ten cholerny rumieniec również i tutaj.
Czuł,
że melodyjność głosu Gabriela, gdy wypowiadał to stwierdzenie, podziałała na
niego. Dłoń, która spoczęła na jego klatce piersiowej przyspieszyła bicie jego
serca.
–
Jesteś piękny Sam i nigdy w to nie wątp. Nie wstydź się. – Czuły pocałunek
wylądował na jego piersi. – Chodź do łóżka. Może nam być wygodnie. Na szybkie
ekscesy mamy jeszcze czas. O ile tylko będziesz ich chciał, ale dzisiaj mamy
tyle czasu ile tylko zechcemy.
Nie
opierał się, gdy został zaciągnięty do sypialni i powalony na łóżko. Podziałało
to na niego. Pierwszy raz chęć by podążyć za pragnieniem wygrała z jego
racjonalnym umysłem.
–
Sam, Sam, Sam, Sam. – Cicho wypowiadane przez Gabriela jego imię, powodowało co
raz większy rumieniec na całym jego ciele. To było podniecające.
I
to go przestraszyło.
Szczerze nie spodziewałam się takiego powodu do ślubu.. Gabriel faktycznie spanikował. A Sam.. raz jest okej aby zaraz znowu mu coś nie pasowało. Chyba muszę się pogodzić z tym że on już taki jest. Ta kłótnia podziałała na nich zaskakująco dobrze. Doprowadziła od razu do godzenia ;)
OdpowiedzUsuńRozkręcają się.
W ogóle w którejś odpowiedzi na mój komentarz poleciłaś mi tekst Kim Dare.. chcę ci podziękować. Przeczytałam i bardzo mi się podobało ;)
Pozdrawiam,
Maruda.
Ha! Czyli jeszcze udaje mi się chociaż trochę zaskakiwać ;) Pogodzenie wydaje się być ciekawą opcją :) Ale ja się dokładnie nie wypowiem :P
UsuńNie ma za co! Cieszę się, że mogłam coś polecić, tym bardziej jeśli ci się spodobało ;D
Pozdrawiam!
Ah taki rozdział w urodzinki, idealny prezencik😁.
OdpowiedzUsuńJej! kibicuję Gabrielowi obrobi jeszcze Sama napewno. Można jednak dostać białej gorączki od takiego zmiennego charakteru Sama, normalnie gorzej niż baba w ciąży😂.
Pozdrawiam i do następnego😙
~kira
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Spełnienia marzeń i radości :)
UsuńHahahaha. No cóż. Sam jest specyficzny :D
Pozdrawiam serdecznie!
Dlaczego Sam ma humorki jak baba ;_; ale przynajmniej nie odepchnął Gabriela :> I ja mam nadzieje że w następnym rozdziale ta scena łóżkowa zostanie dalej poprowadzona ^^
OdpowiedzUsuńKaroo, sama sobie zadaje to pytanie :D Hahahaha nic nie zdradzę :D Nic :P
UsuńDo zobaczenia za tydzień!
Pozdrawiam serdecznie!
Faktycznie powód ślubu mnie zdziwił. Ciekawy zwrot akcji. Trochę denerwują mnie humorki Sama. Raz jest dobrze, a potem on zamyka się w sobie. A tak przy okazji to mam ochotę ci coś zrobić za zakończenie rozdziału w takim momencie. Liczyłam na jakiś rozciągły opis sceny, a tu koniec.
OdpowiedzUsuńNo cóż, pozostaje mi tylko nadzieja że w następnym rozdziale będzie kontynuacją tej nad wyraz ciekawej scenki.
Życzę DUŻO WENY.
Pizdrawiam, Sara
Hej Saro!
UsuńBardzo się cieszę, że jeszcze czasem udaje mi się was zaskakiwać! Rozumiem doskonale, że humorki Sama cię denerwują, masz do tego pełne prawo!
Pierwsza zasada: nie zabijać autora :P Bo wtedy nie będzie kolejnych części :D Ale uznam to za pochlebstwo ;)
Dziękuję, wena się przyda :*
Pozdrawiam!
Wow,
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się takiego szybkiego obrotu akcji, ale jak to mówią, największa namiętność pojawia się podczas gwałtownych emocji, a tych w związku Sama i Gabe nie brakuje ;)
Poznaliśmy w końcu powód Gabe. Szczerze nie podejrzewałam sekretarki, pamiętam ją, jak przez mgłę z pierwszego rozdziału, ale już wtedy mi się nie podobała i miałam, co do niej dobre przeczucie.
Mam nadzieję, że siostry nie przerwą sceny namiętności pomiędzy Samem i Gabem :)
Dużo weny :)
Pozdrawia :)
:D Cieszę się, że ci się spodobało :) Tak, jedno jest pewne :) Emocji u nich nie brak :D
UsuńHa! Taki też był cel! I wspomnienie o sekretarce tylko w pierwszym rozdziale ;)
Co do przerywania lub też nie sceny namiętności - dowiesz się już za tydzień ;)
Pozdrawiam serdecznie
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i poznaliśmy prawdziwy powód tego wszystkiego, ta kłótnia zadziałała pobudzająco... ale końcówka, chyba Sam nie wyskoczy teraz spanikowany i nie poleci do łazienki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia