niedziela, 9 lipca 2017

Rozdział 11

Przed wami kolejny rozdział. Wiecie, że komentarze bardzo motywują do pisania? Zazwyczaj odpowiadam na nie w ciągu tygodnia, do soboty wieczora maksymalnie. W tym tygodniu jednak nie będę w stanie tego zrobić, jednakże wszystko nadgonię :D Tylko trochę później :).
Życzę wam miłego czytania.

Rozdział 11


            Następnego dnia Samael siedział w gabinecie Gabriela i czytał dokumenty z firmy. Miał ochotę wyrywać sobie włosy. Jedyne co zrobił, to trzymanie ich w dwóch garściach i przesuwanie po nich palcami.
            – Jak ja mam ogarnąć to wszystko? Przecież ja tego nie kapuję. Piszą to wszystko chyba po chińsku. – Starał się zrozumieć umowy, dokumenty nadające mu jeszcze większe prawa do firmy, które nadał mu ojciec, na konkretnych warunkach. Potem przejrzał rozliczenia przychodów i rozchodów firmy, skupił się na liście płac i podatkach, które musiał opłacić. – Chyba sam sobie z tym nie dam rady. Muszę przecież płacić tym ludziom co miesiąc... Gdzie reszta opłat?
            Nie zauważył Gabriela opierającego się o futrynę i obserwującego go.
            Samael tak się skupiał na sprawach formalnych firmy, że nawet nie zauważył kiedy otworzył drzwi. Słyszał jak komentuje sprawy firmy, mrucząc pod nosem kwestie dochodów i wydatków, doczytywał to jakie ma teraz uprawnienia i co może z nimi zrobić.
            – Pomóc ci?
            Sam drgnął zaskoczony i spojrzał na niego.
            – Nie mam dzisiaj do tego głowy, wszystko jest dla mnie za trudne. A powinienem to przeczytać do końca następnego tygodnia, podpisać, wypłacić wszystkim pieniądze i tak dalej, a ja nie wiem w co mam najpierw ręce włożyć i jak się za to zabrać.
            – Spokojnie Sam, masz zapewne konto firmowe, dane znajdziesz chociażby w umowie ze mną. Jeśli masz upoważnienia, dasz sobie radę.
            – Mam i są tam pieniądze potrzebne na pensje, podatki, ale i tak… Przerasta mnie to. Nie wiem czy nie lepiej byłoby podjąć decyzję o sprzedaniu firmy.
            – To zależy tylko od ciebie. Zastanów się nad tym na spokojnie. Nie chciałbym, żebyś potem tego żałował.
            – Tak, będę musiał się nad tym zastanowić. – Obserwował Gabriela jak ten powoli podchodzi do biurka, mija je i staje za jego fotelem, już po chwili poczuł dłonie uciskające spięte mięśnie.
            – Wiem, że pierwszy miesiąc czy dwa są trudne. Musisz nagle nauczyć się wielu rzeczy, którymi wcześniej się nie zajmowałeś. Finanse, księgowość, podatki, aspekty prawne, nowe projekty – nie dziwię się, że masz dość. Na dodatek opieka nad siostrami, studia, wynajmowanie domu, wszystkie opłaty. Masz dużo na głowie.
            – Oo, tak, trochę w prawo. Tak, tak lepiej. – Nie mógł powstrzymać się od komentowania. Ten masaż był mu tak cholernie potrzebny, napięte mięśnie ustępowały delikatnie pod naciskiem. Rozluźniał się powoli, odchylając głowę do tyłu, a następnie na bok dając Gabrielowi większe pole do popisu.          
            – Trochę lepiej?
            Nie chciało mu się nawet podnosić powiek, by dać Gabrielowi znak, że to co robi jest aż tak przyjemne. Mimo początkowego bólu.
            – Tak myślałem. Chodź do sypialni. Zrobię ci gorącą kąpiel, rozgrzejesz się trochę i odpoczniesz, potem czas spać.
            – Jest jeszcze wcześnie. – Mruknął sennie. Nie chciał się przyznać do tego, jak bardzo marzyła mu się bardzo długa drzemka.
            – To nic, ja zajmę się małymi, a ty odpoczniesz i się zrelaksujesz. Chodź. – Pociągnął dłoń Samaela i podniósł go. – Chodź Sam.
            Ruszył sennie za Gabrielem. Po chwili bardzo powolnego myślenia, stwierdził, że jest to jednak bardzo dobry pomysł. Położy się do tego wielkiego łóżka i wyśpi się chociaż raz na rok.
            Nim się obejrzał, stał w łazience, wanna była zapełniona do trzech czwartych wysokości, jeśli tylko się w niej zagłębi, zostanie cały przykryty przez pianę i gorąco. Na samą myśl zrobiło mu się przyjemnie.
            – Rozbieraj się Sam.
            Te słowa go otrzeźwiły, spojrzał zaskoczony na Gabriela.
            – Żeby się umyć, musisz się rozebrać. Nie patrz na mnie taki zaskoczony, jakby było to coś dziwnego. Już po tym widać jak bardzo jesteś zmęczony.
            – To prawda, ta propozycja to rewelacyjny pomysł, dzięki. – Ściągnął przez głowę podkoszulkę, a następnie spodnie. Dopiero potem schylił się do skarpetek. Został w samych bokserkach. Zaskoczył go wzrok Gabriela, skupiający się na jego ciele. Śledzący go od czubka głowy, po palce u stóp.
            Poczuł się dziwnie nieswojo widząc jak Gabriel przełyka gwałtownie ślinę i stara się odwrócić wzrok. Nie wiedział czy czuł się tym połechtany czy jednak nie.
            – Zostawię cię samego, postaraj się odpocząć.
            – Jeszcze raz dziękuję. – Popatrzył za Gabrielem, gdy ten wychodził z łazienki starając się unikać go wzrokiem. Potarł lekko klatkę piersiową. Dopiero potem ściągnął bokserki i wsunął się do wanny.            
            Przymknął oczy z rozkoszą zagłębiając się co raz bardziej w gorącej wodzie. Oparł głowę o zagłówek wanny.
            – Jak dobrze, tego mi było potrzeba. – Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, dłonie ułożył na ramionach i nacisnął na mięśnie, starając się je rozluźnić tak, jak zrobił to Gabriel. Niestety efekt był o wiele gorszy.
***
Po pół godzinie zaczął się już niepokoić, Samael nie dawał znaku życia odkąd zostawił go w łazience, nie słyszał też plusku wody.
            Zapukał do drzwi łazienki, mimo to nie otrzymał odpowiedzi. Po chwili wątpliwości wszedł do łazienki i spojrzał zaskoczony na Sama. Dobrze, że jego głowa spoczywała wyżej niż poziom wody i nie wpadł do niej głębiej. Zrobiłby sobie krzywdę.
            – Sam… – Dotknął jego ramienia, na co mężczyzna zerwał się gwałtownie. – Spokojnie, jestem tu, zasnąłeś w wannie.
            – O cholera. Już wstaję, zaraz wyjdę. Ja… – Nagle zorientował się, że cała piana zniknęła, a Gabriel może go widzieć takim jak go pan bóg stworzył.
Zarumienił się gwałtownie. Wiedział, że nie powinien się wstydzić, nie miał czego. Uczucie to jednak zawładnęło nim całym. Cała ta sytuacja, zaśnięcie w wannie, to że na tą chwilę poddał się, jeśli chodzi o Gabriela, to że rozważał ich ewentualny związek. A na dodatek to, że widział go nago w tak prostej, a zarazem intymnej sytuacji…
– Okej Sam, dokończ spokojnie, a ja jeśli znowu zaśniesz to cię obudzę. – Nim się obejrzał, Gabriela już nie było. Przymknął oczy znużony. Tylko dlaczego zarazem poczuł się tak przyjemnie?
***
            Gabriel zamknął drzwi łazienki i spojrzał na łóżko znajdujące się prawie naprzeciwko. Chciał mieć Samaela pod sobą, kochać się z nim, pieprzyć. Chciał nim zawładnąć, zakochiwał się. I w końcu przyznał to przed sobą. Co raz częściej łapał się na tym, że chce zdobyć serce męża. Na początku chodziło tylko o seks, o to by mieć kogoś stale pod ręką. Jakim był idiotą, że tak myślał. Potem doszły do tego siostry męża, jego historia, to jak zaczął przy nim funkcjonować.
            Widok Sama odciśnie się w jego pamięci na długo, dopóki nie zobaczy go całego nagiego w sypialni, na jego łóżku. Przełknął głośno ślinę.
            Ściągnął narzutę i poduszki. Przyszykował połowę Samaela do tego, by od razu mógł się położyć. Dziewczynki spały, więc rozważał by również iść wziąć kąpiel i po prostu zasnąć. Była dziewiętnasta trzydzieści, co go bardzo zaskoczyło. Nigdy nie chciało mu się spać o tej godzinie. Teraz jednak czuł, że powinien się położyć obok męża, zaraz po tym jak on wyjdzie z wanny. Będą miel możliwość chociaż odrobinę nacieszyć się sobą. Porozmawiać, cokolwiek.
***
            Samael spuścił większą część wody i dolał do niej tylko trochę ciepłej. Wiedział, że jeśliby tego nie zrobił byłoby mu zimno od chłodu w którym przebywał. Poza tym - nadal czuł, że mógłby w każdej chwili zasnąć. Umył szybko głowę i przeczesał ją wilgotnymi rękoma układając szybko włosy. Dopiero potem zaczął szorować całe swoje ciało, myśląc, że w ten sposób odsunie od siebie zmęczenie.
            – Sam, wszystko okej?
Pukanie do drzwi go zaskoczyło. Równie dobrze Gabriel mógł tu wejść i po prostu to sprawdzić, ale jak widać - uszanował jednak wyznaczone granice.
– Tak, zaraz wyjdę, spokojnie. – Nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Może jednak to wszystko nie będzie tak złe, jak na początku mogło się wydawać? Nie, lepiej na razie tak nie myśleć. Nie chciał ufać tak szybko.
***
            Nie mógł spać tej nocy, po tym jak zasnął w wannie, nie potrafił ponownie tego zrobić. Zajął się więc obserwowaniem Gabriela. Spod na w pół przymkniętych powiek zerkał na jego twarz. Mężczyzna od czasu do czasu marszczył zabawnie nos i brwi, przez co miał ochotę dotknąć jego twarzy.
            Zamknął powieki starając się nie zrobić tego, do czego kusiły go jego myśli. Podniósł powoli dłoń i ułożył ją lekko na klatce piersiowej Gabriela. Dopiero po chwili odważył spojrzeć, czy mężczyzna jakoś na to zareagował. Stwierdzając, że ten dalej śpi skupił się na tym jak mężczyzna oddycha i na tym jak odczuwa jego skórę pod dłonią.
            – Po co to robię? – Mruknął do siebie po czym przysunął się bliżej do Gabriela opierając lekko czubek głowy o jego ramię.
            Spojrzał w górę, ponownie sprawdzając czy jego poczynania nie obudziły męża. Czuł jak serce wali mu w piersi, a cały ten dźwięk był skumulowany w jego uszach. Napięcie kumulowało się w jego ciele. Musnął wargami ramię mężczyzny sprawdzając jak sam się przy tym poczuje, czy będzie mu to przeszkadzać czy też raczej sprawi chociaż trochę przyjemności.
            Nie spodziewał się po sobie tego, że będzie chciał kontynuować ten eksperyment. Przysunął nogę do jego uda i przesunął delikatnie palcem u stopy po udzie Gabriela. Spojrzał na twarz męża, który nadal oddychał regularnie i ponownie skupił się na tym co robił. Przysunął usta do klatki piersiowej Gabriela i musnął jego bok.
            – Mam udawać, że dalej śpię czy chcesz, żebym się przyłączył?
Uniósł szybko głowę i odsunął się od męża. Co powinien zrobić w tej sytuacji?
– Jaa... – zająknął się. Czuł jak serce wali mu w piersi.
– Nic się nie stało. Chciałeś spróbować, okej, rozumiem. Przysuń się do mnie. Skoro miałeś odwagę zrobić to jak spałem, powinieneś mieć ją teraz.
– Gabriel… Przepraszam. – Czuł jak na jego policzki wstąpił rumieniec. Został przyłapany na gorącym uczynku, a to tylko potęgowało jego wstyd.
– No już Sam, pokaż że masz jaja i przytul się do mnie. Nie ugryzę cię.
Uderzył męża w ramię na co obaj lekko się uśmiechnęli. Dopiero potem przysunął się do niego. Starał się uspokoić, na razie czuł się jak dzieciak.
            – Nie mogłem zasnąć. I pomyślałem… Sam nie wiem co, nie powinienem tego robić. Tym bardziej jak śpisz. To było…
            – Możesz tak robić – przerwał mu w połowie zdania – jeśli ci to chociaż trochę wszystko ułatwi. – Spojrzał na Sama i musnął lekko jego skroń. – Teraz chciałbym się odwdzięczyć za tak miłą pobudkę w środku nocy.
            – Ale... jak to… – Musiał mieć naprawdę dziwną minę wypowiadając te słowa, ponieważ poczuł jak kolejny pocałunek ląduje na jego skroni, pod nim jednak skrywał się uśmiech Gabriela.
            – Trochę przyjemności. Dla nas obu. Ty już wykorzystałeś swoją szansę, więc teraz musimy spróbować złapać trochę szczęścia razem. Co ty na to?
 Spojrzał na Gabriela nie chcąc wiedzieć co ma na myśli. – Co przez to rozumiesz? – Sam sobie zaprzeczał postępując w ten sposób. Nie chciał być abstynentem przez kolejne pięć lat, napięcie w ciele pojawiało się coraz częściej, a nie miał odwagi by sobie ulżyć w łazience czy nawet w sypialni, gdy nie było w niej Gabriela.
– Pokażę ci. – Przesunął się tak, by znajdować się nad Samaelem. Przełożył przez niego nogę tak, by móc oprzeć się na przedramionach w stabilnej pozycji i spojrzał w jego oczy. – Tylko trochę. – Musnął usta Sama, dopiero po chwili przyciskając mocniej wargi do jego spierzchniętych warg. Sam jęknął zaskoczony a on postanowił w tym momencie pogłębić pocałunek. Musnął lekko jego podniebienie, zahaczając o jego język.
– Mmm. – Sam poprawił się lekko na poduszkach i teraz to on pogłębił pocałunek. Nie spodziewał się tego, że będzie mu tak miło. Zarzucił dłonie na kark męża i odsunął się lekko. –To nie powinno…
Nie chciał teraz rozmawiać. To, że Sam chociaż trochę się przełamał do kontaktu było dla niego ważne. Chciał by wszystko się rozwinęło.
Poczuł jak dłonie Sama przeczesują mu włosy. Pogłębił pocałunek, dociskając swoje ciało do Samaela. Ułożył się na nim tak, by obu im było wygodnie.
Poczuł wzwód męża na swoim udzie i podobało mu się to, że zareagował na jego dotyk. Posunąłby się dalej, gdyby wiedział, że nie przekroczy granic Sama. Teraz jednak nie był to odpowiedni moment. Zrobili malutki krok do przodu - przez chwile pożądania nie chciał zaprzepaścić tego, co mogli zbudować.
Jeśli nie chciał posunąć się dalej, musiał przystopować, bo obaj przekroczą coś na co nie byli gotowi. Zaczął muskać wargi Sama w lekkiej pieszczocie, aż w końcu przerwał ich pocałunki.
Przed sobą miał widok najczystszej rozpusty, usta Samaela były opuchnięte i czerwone od pocałunków, oczy były roziskrzone i na w pół przymknięte. Musnął jeszcze jego policzek i zsunął się z jego ciała, dając im obu chwile na złapanie oddechu.
– To było… miłe – wyjąkał Sam. Próbował złapać myśli, pozwolił sobie na o wiele więcej niż planował, ale było mu tak przyjemnie, że nie potrafił oderwać się od Gabriela. Jego ciało nie było mu posłuszne, ręce nie chciały współpracować z jego żądaniami, a reszta ciała… Tak ulegle przylgnęła do mężczyzny, że aż go to zaskoczyło.
– Nawet bardziej niż miłe.
Kolejny czuły pocałunek wylądował na jego skroni, a jego głowa spoczęła na ramieniu męża, gdy został do niego przyciągnięty.
– Teraz jednak powinniśmy obaj iść spać, jutro idziemy do pracy, a za chwilę pewnie obudzą nas twoje siostry domagając się karmienia, więc znów nie pośpimy.
Został przykryty kołdrą prawie pod brodę, przez co dziwnie się poczuł. Nie umiał określić tego uczucia, ale było ono dość przyjemne. Sam też poprawił lekko kołdrę leżącą na Gabrielu, zakrywając mężowi bardziej brzuch. Zauważył, że wieczorami, gdy obaj już wygodnie leżeli, a Gabriel doczytywał teksty do pracy, zazwyczaj jego kołdra była zawinięta w nogach łóżka lub też była ułożona tak by nie zakrywać całego jego ciała. On natomiast był jego zupełnym przeciwieństwem, prawie od razu przykrywał się od palców stóp po brodę, chcąc, by było mu chociaż odrobinę bardziej ciepło.
– Nie wiem czy zasnę. – Przyznał się w końcu. To nie pierwsza noc, gdy budził się w nocy, bądź też nie mógł spać. Od kilku dni nawiedzały go koszmary, powtórnie przeżywał śmierć ojca. W snach jednak nie mógł go uratować, nie przywrócił akcji serca albo wręcz przeciwnie. Ojciec budził się całkiem innym człowiekiem, który zaczął ich źle traktować. W jego koszmarach, gdy udało mu się uratować ojca, występowała też matka, nie wiedząc czemu w tych snach  miała rozcięty nie tylko brzuch, ale i poderżnięte gardło. Nie potrafił znieść tego obrazu. Jego mózg wytworzył tak surrealistyczne obrazy tylko po to by go gnębić.
– Dlaczego, Sam? – Cichy szept w uchu, pozwolił mu ponownie chociaż na chwilę się uspokoić.
– Mam koszmary. – To co powiedział nie było wcale zbyt dorosłe i dojrzałe, ale teraz miał to zupełnie gdzieś. Noc stwarza czasem możliwości, pobudza odwagę i rozbudza wyobraźnię. Pierwszy raz nie chciał być z tym sam.
– No to obaj nie będziemy spać, ale musisz do mnie mówić.
            Spojrzał na Gabriela i widząc jego czujne, uważne spojrzenie opowiedział mu o koszmarach nękających go w nocy. 

11 komentarzy:

  1. No no no.. ile dobroci! Taki przyjemny rozdział. Bardzo się cieszę że się do siebie zbliżają. Pomału stają się dla siebie coraz ważniejsi. Nic tylko się cieszyć ich próbami dotarcia do siebie. Może już niedługo będzie przełom w ich relacji. ;)
    Maruda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że ci się podobało! Masz rację, pomału, malutkimi kroczkami zbliżają się do siebie ;)
      Co do przełomu... Może, może :P
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Widzę że Sam zaczyna się otwierać i mówi co go gnębi. Cieszę się że robią postępy w zbliżeniu się do siebie.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wena jak najbardziej się przyda :) Masz rację, Sam zaczyna powoli, bardzo powoli się otwierać :) I nawet mnie to cieszy :)

      Usuń
  3. Na reszcie Sam zaufał Gabrielowi, jak się cieszę :)
    W końcu zaczynają tworzyć związek, mam nadzieję, że Gabe nic nie odwali i będzie już zawsze wspierał Sama.
    Ich czułość jest słodka, przepięknie to opisałaś :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że podobały ci się ich czułości :) A co do ich związku to się nie wypowiem :P
      Również pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. *krew z nosa* jejuuuuuuu to było tak urocze jak Sam tak niewinnie dobierał się do Gabriela ;w; więcej tego błagam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, cieszę się, że ci się podobało ;) Czy będzie więcej - zobaczymy :D

      Usuń
  5. Nawet nie wiesz jak mi dobrze robisz tym opowiadaniem ;P uwielbiam je. Lubie taka tematykę. Ciesze się ze mogę je przeczytać w twoim wykonaniu.
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, Martyno, uznam to za wielki komplement :D Cieszę się bardzo, że lubisz tę tematykę ;)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Hej,
    cudownie, bardzo przyjemny rozdział, powoli zbliżają się do siebie, jak widać Gabriel troszczy się o Sama, i zdaje sobie sprawę, że się w nim zakochał, a ta pobudka Gabriela przez Sama ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń