niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 9

Witajcie kochani! 
Przed nami kolejny rozdział :) 
Zapraszam do komentowania :)

Rozdział 9

Kolejne dziesięć minut Samowi zajęło dojście do siebie. Było mu wstyd, że zachował się w ten sposób, nie chciał podnosić głowy, żeby spojrzeć na męża.
– Sam? Już wszystko dobrze. – Pogłaskał go lekko po głowie, chcąc by mężczyzna się uspokoił. – Nie denerwuj się tak. Jakoś to wszystko poukładamy. Musimy jednak rozmawiać.
– Po co? Przecież i tak chcesz praktycznie jednego. Czemu cię interesuje co robię? Jak żyję? Nie wystarczy ci to, że będę musiał z tobą sypiać?
– Nie, nie chce tylko tego. Chcę cię poznać, do jasnej cholery! – Teraz to on zaczął się wkurzać. Usiadł naprzeciwko męża, trzymając go za rękę, chciał mieć z nim chociaż tę odrobinę kontaktu. – Chcę wiedzieć o tobie wszystko. Rozumiem, że się na mnie złościsz, że może nie chciałeś tego związku, ale nie pozwolę byś ode mnie odszedł, przynajmniej nie przez najbliższe pięć lat. Daj mi szansę Sam. – Widział jak twarz jego partnera zmienia się w trakcie ich rozmowy, w pewnym momencie jednak ten spuścił głowę, ukrywając przed nim swoje reakcje. – Spróbujmy stworzyć dom dla twoich sióstr, nie chciałbym, żeby przez cały czas widziały jak się denerwujemy na siebie nawzajem.
– Też bym nie chciał, żeby to widziały, to nie byłoby normalne życie. Nie przy tym wszystkim. Wystarczy mi świadomość tego, jak zawiązało się nasze małżeństwo. Co im potem opowiem? Że ich wujek przymusił mnie do ślubu? Że chciał mojego ciała, że nie interesowałam go ja sam?! – Podnosił głos, nie mógł się powstrzymać. Cała ta sytuacja doprowadzała go stanu apopleksji.
– Jak miałem cię zdobyć, do jasnej cholery? Przyszedłeś, zacząłeś prosić mnie o rozłożenie długu na raty, a jedyne o czym mogłem myśleć w tamtej chwili, to o tym, że chcę cię poznać, mieć przy sobie. Byłeś pierwszym od dawna, na którego zareagowało moje ciało i nie tylko. Chciałem cię poznać! – Czuł jak i nad nim nerwy biorą górę. Starał się zrozumieć racje męża, ale ciężko mu było to zrobić, gdy ten zaczynał na niego krzyczeć.
– Mogłeś spróbować! Zapytać czy bym się z tobą nie umówił, ale ty wolałeś od razu wziąć mnie za męża i chcąc zdobyć od razu moje ciało. Dałeś mi miesiąc, który już się kończy, ale nie zainteresowałeś się tym co czuję, jak myślę!
– A jak miałbym to zrobić, skoro cały czas mnie unikasz. Nie pojawiasz się na posiłkach, chowasz się jak tchórz w pokoju. Myślisz, że dlaczego co chwile do ciebie przychodzę, chcąc cię wyciągnąć do salonu, na kolacje, gdziekolwiek? Ty z automatu stawiasz mi kontrę!
– A co mam robić! Kochać cię? Bo ty tego chcesz? Na miłość i szacunek trzeba sobie zasłużyć!
– Co ty nie powiesz? A ty co robisz wobec mnie? Nie tylko mnie unikasz, ale też źle mnie traktujesz!
– Niby jak? Co ci takiego złego robię?
– Nie chcesz mnie znać!
Sam aż otworzył usta ze zdziwienia. Faktem jest, że unikał Gabriela jak mógł, ale tych słów się nie spodziewał.
– Chodź do mnie, Sam. Nigdy nie przekonamy się do siebie, jeśli nie zaczniemy powoli. Najpierw chociaż trochę się potulmy. – Widział zdziwione spojrzenie chłopaka na jego słowa, jednak pierwszy raz od tych kilku tygodni, zrobił to o co prosił. – W końcu, chodź bliżej kochanie. – Przyciągnął partnera jeszcze bliżej siebie, mężczyzna był bardzo spięty, ale dał się przytulić. Nie chciał naciskać na niego.
– Powinienem zacząć studia z budownictwa i architektury. Nie wiem czy potrafię zarządzać moją firmą, nie radzę sobie z tym, a nie mogę cały czas uczyć się od innych, bo powinienem nimi zarządzać, a to oni kierują mną.
– To zrób to. Zajmę się twoimi siostrami, a jeśli nie będę mógł - bo czasem w weekendy mam inne zobowiązania, to zatrudnimy opiekunkę, którą zaakceptujemy my obaj. Rozwijaj się, rób to czego chcesz, ale nie zamykaj się przede mną.
– Nie wiem czy będę potrafił to zrobić. – Spojrzał w oczy Gabrielowi, dopiero potem oparł czoło na jego ramieniu, dając sobie chociaż chwilę na odpoczynek w ramionach mężczyzny. Nie chciał z nim cały czas walczyć, nie o to mu chodziło. Jeśli ma żyć z nim pięć lat… Wolał by były to spokojne lata, niż takie, które odbiją się na nim z powodu wojen. Czuł jak ręce Gabriela próbowały chociaż lekko wymasować jego spięte mięśnie, dłonie krążyły wokół łopatek, naciskając, drażniąc. Westchnął lekko, gdy mąż ucisnął boleśniejsze miejsce.
– Nie musimy spać ze sobą, jeśli nie chcesz. Cofam swoje słowa. Poczekam aż sam się na to zdecydujesz. – O ile w ogóle, dodał w myślach Gabriel. Wiedział, że przymuszenie Sama do stosunku źle się skończy, w ten sposób nie zdobędzie jego zaufania.
– Czyli… – Zamilkł, nie wierząc w to co słyszy. Nie śmiał zaczerpnąć głębszego oddechu, bojąc się, że Gabriel cofnie swoje słowa.
– Tak. Wszystko zależy od ciebie. – Czuł, że jeszcze będzie żałował tych słów.
– Dziękuję
Czuł jak mięśnie Sama gwałtownie się rozluźniły. Ta rozmowa była bardzo intymna, ze względu na bliską odległość między nimi. Nie zwrócił uwagi na to, że Sam chce go pocałować w policzek. Praktycznie w tym samym czasie odwrócił się do niego, chcąc wykonać ten sam gest, przez co ich usta spotkały się w połowie drogi. Widział jak oczy mężczyzny rozszerzają się delikatnie, zamierzał wykorzystać tę szansę i pogłębił lekko pocałunek. Resztę zostawił w rękach Sama.

Ten pocałunek był dla niego bardzo zaskakujący. Poczuł jak jego serce lekko przyspiesza, przymknął lekko powieki, czując jak Gabriel pogłębia pocałunek. Po raz pierwszy postanowił chociaż trochę go odwzajemnić.
***
            Kolejne dni mijały jakby trochę spokojniej. Nie kłócili się przy każdej okazji, a Gabriel miał mniej czasu ze względu na intensywną promocję ostatnio wydanej przez nich książki. Fakt, miał ludzi od tego by pracowali na jego biznes, lubił jednak wielu rzeczy sam dopilnowywać, zresztą miał przy okazji promocji kilka innych spotkań, które zajmowały mu ogrom czasu.
            – Sam, gdzie jesteś? – Krzyknął od progu. Chciał jak najszybciej spotkać się z mężem.
            – Cicho, właśnie udało mi się położyć spać dziewczynki.
Widząc minę partnera podświadomie czuł, że coś się wydarzyło. Miał niewiele czasu, żeby się na to przygotować, a Samael starał się niewiele po sobie pokazywać.
            – Cieszę się, będziemy mieć chwile dla siebie. – Widział grymas goryczy na twarzy mężczyzny, nie wiedział jednak jeszcze, co on dla niego oznacza. – Co się stało?
            – Nic, nie chcę o tym gadać. Potrzebuję pobyć chwile sam, głowa mi pęka, a jakby na złość, młode zrobiły sobie konkurs w urządzaniu arii operowych.
            – Chodź do mnie, Sam.
            – Daj mi spokój Gabriel, nie mam na to ochoty. – Nie chciał mu mówić o tym, co dzisiaj usłyszał na swój temat. Już i tak wyjątkowo popsuł mu się humor, Gab nie musiał się do tego dokładać. – Chcę zostać sam.
            – Zajmujesz sypialnię czy gabinet? – Wolał aktualnie odpuścić mężowi, podejrzewał, że jak trochę ochłonie, a przede wszystkim jak przestanie go boleć głowa, to będzie miał większą ochotę na rozmowę.
            – Sypialnię. Muszę się chociaż na chwile położyć. – Starał się nawet nie patrzeć na Gabriela. Po tych kilku dniach, gdy było dobrze czuł się trochę lepiej, teraz sądził, że powinien się wyizolować, odciąć od tego mężczyzny.
            – Będę w takim razie w gabinecie, jeśli będziesz mnie potrzebował zadzwoń, albo coś… – Skończył kulawo, nie wiedząc gdzie myślami jest jego mąż. Wiedział, że po jednej szczerej rozmowie mogą mało co osiągnąć, ale też nie spodziewał się, że po tych kilku dniach spokoju Samael ponownie postara się od niego odciąć. A na to mu wyglądała cała ta sytuacja. Nie wiedział tylko co jest jej przyczyną. Jednak dowie się tego.
            Później zajmie się mężem, mimo, że ten zapewne będzie oponować. Teraz postanowił pójść do kuchni po coś do jedzenia i po kawę. Musiał się zastanowić nad tym jak teraz powinien rozegrać sytuację w pracy. Czekało go znowu kilka intensywnych tygodni pracy, by potem mieć kilka dni spokoju. Ledwie kilka dni po trzech czy więcej, miesiącach intensywnej pracy. A przy tym wszystkim musiał powalczyć o Samaela.
            Chciał uczcić swój sukces z Samem, na to jednak się nie zapowiadało.
***
            Po tym jak spędził samotnie pół popołudnia, czuł się trochę lepiej. Gabriel zajął się jego siostrami, dając mu czas na to, by odpoczął. A przecież to on powinien się nimi zajmować. Miał wyrzuty sumienia, że pozwolił sobie na ten odpoczynek.
            Zarazem jednak czuł jak bardzo było mu to potrzebne do tego by odzyskać trochę równowagi psychicznej. Słowa, które dzisiaj usłyszał zabolały go, zakiełkowały w jego umyśle, rozrastając się niezwykle szybko. Wątpliwości wypełniały jego umysł, odtwarzał je raz po raz, nie dając sobie czasu na przerwę.
            Dlatego właśnie bolała go głowa, nakręcał się, dobrze o tym wiedział, pozwalał na to by te słowa przyjęły się w jego sercu, była to prawda – ponieważ pozwolił jej nią być.
            Jesteś dziwką.
            Nie spodziewał się tych słów, po osobach, które uważał za ważne dla siebie. Na studiach poznał dwóch kolegów i koleżankę, włączył się do ich grupki, szybko zawiązała się między nimi nić przyjaźni. Często spędzali ze sobą całe dnie, rozmawiali i śmiali się. Po śmierci jego matki, ich relacje trochę się rozluźniły, nie miał aż tyle czasu by spędzać z nimi dnie pełne rozrywki. Nie miał tez ku temu dobrego humoru.
            Po śmierci ojca czuł, jak odsunęli się od niego jeszcze bardziej. Starał się zrozumieć, że trudno jest rozmawiać z kimś kto stracił w krótkim czasie rodziców. Trudno znaleźć temat, nie da się udawać, że nic się nie stało, jednak to… bolało. A to co stało się dzisiaj, było okropne.
            Spotkał się z przyjaciółmi na pół godzimy przed pracą. Chcieli przyjść do niego do domu, pogadać wieczorem. Powiedział im, że ich zaprasza, ale jednak musi zmienić lokalizację. To nie było takie proste jak przewidywał. Ich miny dużo mu powiedziały, a przecież niczego konkretnego im nie powiedział. Wspomniał tylko o tym, że już nie mieszka w swoim domu, że ma męża, że od teraz mogą się spotykać w jego nowym domu, ale będą mieli ograniczony czas na siedzenie, bo ma pod opieką siostry.
            Nieważne było to, że mieszkał gdzie indziej, że musi się zajmować siostrami, odrzucili go, bo miał męża. Wiedzieli, że jest gejem, podobno to akceptowali, a jednak postanowili go odrzucić. Za to, że z kimś się związał.
            Nie musiał się im tłumaczyć, nie powinien tego robić. Ale te słowa tak cholernie go zabolały. Po tym wszystkim… Cały dzień był spartolony. Inaczej tego nie mógł określić. Nic mu nie szło w pracy, cały czas czuł się tak, jakby wciąż i wciąż Alison powtarzała mu te słowa do ucha.
            Czuł ucisk w głowie od myślenia. Nie chciał wierzyć w te słowa, nie po tych kilku dniach, które udało mu się normalnie przeżyć z Gabem. A jednak nie mógł się od nich uwolnić, mieląc je w głowie. Pozwolił na to, żeby ponownie rozdzieliły go z mężem, by ponownie zakiełkowała w nim złość i nienawiść za to co się stało. To kolejna rzecz, którą odebrał mu Gabriel – przyjaciół.
            Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że oni nimi nie byli, że może wcale nie chcieli go znać, nie chcieli by był ich znajomym. Odsunęli się od niego dużo wcześniej, nie zważając w ogóle na to, co czuł. Nie chcieli utrzymywać z nim kontaktu, wtedy kiedy najbardziej ich potrzebował. A teraz odeszli po raz ostatni, ostatecznie.
            Przytulił głowę do poduszki i ukrył w niej twarz. Czuł się tak, jakby z każdym oddechem, ból w jego piersi się zmagał. Jesteś dziwką. Oczywiście, że nią był. Sprzedał się za poczucie bezpieczeństwa dla siebie i swoich sióstr. Nie zważał na swoje dobre imię, na to jak to będzie odebrane przez innych ludzi. Sprzedał się by nie musieć ponosić konsekwencji decyzji swojego ojca.
            – Dlaczego Alison? – Pozwolił by wszystkie te myśli i emocje z całego dnia powoli wypłynęły w łzach, dając chociaż chwilowe ukojenie. Usłyszał ciche otwieranie drzwi do sypialni, przytulił głowę jeszcze mocniej do poduszki, chcąc ukryć, że coś mu doskwiera.
            – Sam, śpisz?
Gabriel nie chciał go obudzić, dlatego szeptał. Mógł go zignorować, udać, że jeszcze nie doszedł do siebie, ale postanowił tego nie robić.
– Nie, leżę. – Nie chciał nic więcej mówić. Czekał na reakcję Gabriela.
– Nadal boli cię głowa?
Słyszał w jego głosie zaniepokojenie. Nie wiedział jeszcze, jak powinien reagować na to, że jego mąż w jakiś sposób zaczyna dostrajać się do jego samopoczucia, pytać o nie i reagować.
– Już trochę mniej, dziękuję. Trochę się zdrzemnąłem. – Gabriel oparł się o drzwi sypialni.
– Co się dzisiaj stało, Sam? – Próbował dotrzeć do męża, dowiedzieć się o nim czegokolwiek, a jednak czuł opór z jakim ten mu odpowiadał.
– Nic takiego. Po prostu miałem trochę kiepski dzień, plus to, że małe cały czas płakały. Głowa mi pękała. Nie dawałem sobie rady, przepraszam. I dzięki, że zająłeś się małymi, naprawdę nie miałem do tego głowy.
– Wiesz przecież, że będę ci pomagać. Ale nie wierzę ci, że nic się nie stało. – Podszedł do męża i usiadł obok niego na łóżku. Wsunął dłoń w jego włosy, delikatnie je mierzwiąc. – Możesz mi powiedzieć, nie wyśmieję cię.
– Nie chcę Gabriel, to nie czas ani miejsce na to. Dzisiejszy dzień był po prostu paskudny. Nic na to nie poradzę.
– Chciałbym… – Jak miał mu to powiedzieć? Zacząć budować jego zaufanie? – Mogę się koło ciebie położyć i może – głos mu się zająknął – moglibyśmy się do siebie trochę przytulić? – Widział na sobie wzrok Sama, to jak bada jego twarz.
– Możemy tego spróbować, na chwilę i zobaczyć co z tego wyjdzie. – Poczekał aż Gabriel wsunie cię cały na łóżko i oprze wygodnie o zagłówek, dopiero potem ułożył się przy jego boku.
Patrzył na Samaela i uśmiechał się lekko widząc jak ten odwzorował swoją pozycję ze snu. Głowa spoczywała na jakiego klatce piersiowej, jedna ręka była przerzucona przez jego tors. Nogi tworzyły kąt, dotykając prawie jego własnych kolan, kręgosłup był wygięty, utrzymując między nimi dystans. Sam opierał rękę na ciele męża, gładząc lekko plecy, drugą dłoń miał położoną na dłoni Samaela, pieszcząc ją delikatnie kciukiem.
– Czy jest ci tak dobrze? – Wolał jednak o to zapytać, dając mężowi możliwość wycofania się w każdym momencie.
– Tak. Na tę chwilę tak. – Sam przymknął oczy, skupiając się na dotyku dłoni przesuwającej mu się po plecach.
– Mnie też jest dobrze, tu i teraz. – Spojrzał na swojego męża leżącego u jego boku i stwierdził, że pierwszy raz od dawna poczuł się spokojny.
– Tak, tu i teraz. – Przymknął oczy, westchnął głęboko i pozwolił ciału się odprężyć. Chociaż na chwilę.

8 komentarzy:

  1. Największym problemem Sama było to że miał się przespać z Gabrielem. Teraz gdy już nie musi tego robić czuje się chyba bezpieczniej i łatwiej mu będzie dogadać się z mężem. Przyjaciele Sama to nic nie przyjaciele i mam nadzieję, że szybko pogodzi się z ich stratą. Nadal uwielbiam Gabriela.. jest taką podporą ;)
    Maruda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Marudo.
      Obyś miała rację, że problem Samaela się rozwiązał. Tak, ludzie któzy byli dla Samaela bliscy nie są jego przyjaciółmi.
      Muszę zadać to pytanie - czy Sam cię denerwuje?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Już myślałam, że Sam otworzy się na Gabriela. Sugerował to początek rozdziału, a później co? Sam znowu odgrodził się murem, choć można zauważyć postęp, bo nie odciął się od Gaba, bo pozwolił mu się przytulić. Z Gabriela jest sprytna bestia, więc dowie się, co zdołowało jego męża.
    Myślę, że Gabe musi uwodzić delikatnie Sama, bo on nigdy sam z siebie do niego nie przyjdzie, bo ciągle w jego głowie będzie tkwiła mantra "ja tego nie chciałem", więc oboje muszą zdobyć swoje zaufanie.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj masz rację! Z Gabriela jest cwana bestia ;) To mu trzeba przyznać.
      A co do relacji Sama i Gabriela - wszystko się okaże ;)
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Człowiek, który innego nazywa dziwką, sam nią jest. Czasami pomyślimy o kimś "Co za dziwka" kiedy zachowuje się podle, niszczy innych, ale oceniamy wtedy zachowanie. Kazdy jest panem swojego ciała i nie wolno nam osądzać decyzji innych. Sam dziwką nie jest, mam nadzieję, że w to uwierzy i nie pozwoli tym słowom niszczyć wrażliwego chłopaka, którym jest. Etykiety są okropne, a osądzanie tego co inni robią ze swoim ciałem - chore. Dziękuje za wspaniały rozdział, skłaniający do przemysleń :)
    Pozdrawiam i dużo weny!
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dark Night!
      Bardzo fajnie podsumowałaś ten rozdział! Masz rację - etykiety są okropne i często stygmatyzujące.
      Ja również dziękuję! Za twoje przemyślenia, doceniam to :)
      Pozdrawiam
      LAdy M.

      Usuń
  4. Hej,
    wspaniale, został zrobiony ten pierwszy krok, ciekawią mnie motywy Gabriela, co do ślubu mam podejrzenia ale zobaczymy, poranek był bardzo miły...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    no wspaniale, mamy w końcu nić porozumienia między nimi...Sam jak tak to oni nie byli Twoimi przyjaciółmi, ale to może Gabriel powinien wiedzieć co cię męczy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń