niedziela, 18 czerwca 2017

Rozdział 8

Przed wami kolejny rozdział. Zapraszam serdecznie do komentowania ;) To bardzo motywuje do pisania :D

Rozdział 8


            Kolejne dni mijały Samaelowi na unikaniu męża. Nie schodził na ogłoszone w dniu ich ślubu wspólne posiłki, tylko zamykał się z siostrami w ich pokoju. Tulił je, gdy czarne myśli nie chciały opuścić jego głowy. Wiedział, że mimo wszystko posiadają dobrą opiekę , mają wszystko zapewnione, nie mógł jednak przeboleć sposobu w jaki to się stało.
            Gabriel zakazał kucharce dawać mu coś do jedzenia, dopóki nie zejdzie na wspólny posiłek – ale on nie potrafił od tak udawać, że są małżeństwem z miłości. Na samą myśl o tym, że miałby z mężczyzną zjeść kolację robiło mu się niedobrze. Wydawało mu się, jakby to było pogwałceniem wszystkich zwyczajów jakie znał ze swego domu rodzinnego. Matka kochała ojca, dlatego zawsze wieczorem zbierali się na wspólnej kolacji, mimo że każdy jadł co innego. Nie chciał pozbyć się tego wspomnienia z głowy, a to z kolei wymagało by nie pojawiał się na wspólnym posiłku.
            Jedynym daniem, które miał zapewnione w ciągu dnia, było śniadanie. Rano Gabriela nie było w domu. Jego wydawnictwo pracowało pełną parą od godziny siódmej do piętnastej, czasem dłużej. I tylko wtedy mógł chociaż na chwile odetchnąć od tego czego mężczyzna może od niego oczekiwać. Napięcie towarzyszyło mu jednak cały czas, ból odczuwany w ramionach i karku nie ustępował.
            Często jadał właśnie tylko śniadania, czasem kucharka rozumiejąc jego sytuację przemyciła mu coś na obiad czy kolację – nie dbając o to, że może zostać zwolniona. Ciekawiło go czy Gabriel o tym wiedział. Czasem wydawało mu się, że mężczyzna wie o wszystkim co się dzieje w jego domu, mimo iż zdarzały się takie dni, gdy nie było go całymi dniami.
            Nie mógł spać ostatnimi czasy i czuł, że coraz gorzej się czuje i funkcjonuje. Płacz sióstr doprowadzał go do czarnej rozpaczy, a wiedział, że będą spały jeszcze mniej niż teraz. Zajmował się nimi jak najlepiej potrafił, ale o ile w dzień zajmował się nimi – tak w nocy nie mógł przestać myśleć nad tym wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich trzech tygodni. Na dodatek zbliżał się dzień, gdzie miał pójść do sypialni Gabriela i od tak mu się oddać.
            Osobiście wolałby, żeby mężczyzna miał kogoś na boku i zdradzał go do woli, nie wykorzystując jego ciała. To było jednak niemożliwe, dobrze wiedział jakie intencje miał jego… Nie potrafił nawet w myślach wypowiedzieć tych słów, czując jak bardzo pogwałcają jego wolność.
            Na dodatek gnębiło go jeszcze coś zupełnie innego. Gabriel nie wiedział, że jeszcze z nikim nie był. Im więcej myślał o seksie z mężczyzną, tym bardziej go to przerażało. Spanie wspólnie w ogóle mu nie pomagało. Bał się tego co może się wydarzyć, że mężczyzna złamie dane mu słowo, tak to… Przynajmniej mógł się do wszystkiego przygotować chociaż psychicznie.
            Poza tym… przydałoby się, żeby porozmawiał z Gabrielem o tym, że jest prawiczkiem. Nie wiedział jak mężczyzna zareaguje na te słowa.
            Nie potrafił sobie również wyobrazić jak to będzie wyglądało. Okej, miał swoje wyobrażenia o seksie, oglądał nie jeden film z aktorami porno, jednak nie wiedział jak dokładnie będzie wyglądać to po raz pierwszy. Nie był głupi, te filmy nie oddawały rzeczywistości. Nie wiedział czy będzie musiał stanąć przed mężem i to wystarczy, by cała sytuacja rozwinęła się jakoś dalej, a może będzie musiał to wszystko zainicjować po to by mieć to w końcu za sobą. Wstrząsnął się na samą myśl o wszystkich tych aspektach.
            Na dodatek wrócił do pracy, każde jego poczynanie wypełniała niepewność. Cassandra pomagała mu w określonych godzinach, on sam starał się pracować jak najwięcej, jednak w trochę bardziej ograniczonym czasie. Nadal uczył się zarządzania firmą, a to nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać. Samo staranie się o wszystkie pozwolenia było wykańczającym procesem. Powinien iść na studia architektoniczne, nie chcąc stracić firmy lub zatrudniać nowych osób, które projektowałyby jego przyszłe budynki.
            To wszystko będzie jednak do rozpatrzenia w niedalekiej przyszłości. Powinien dać sobie z tym wszystkim radę. Jeszcze nie wiedział jak, ale wiedział, że to zrobi. Nie był w stanie zrozumieć tych wszystkich rzeczy jednocześnie, mimo powinności. Za dużo go to kosztowało.
***
            Gabriel przeglądał książkę, która miała mieć premierę już za kilka dni. Dziwiło go to, jak szybko stała się bestsellerem. Dwa dni. Tylko tyle potrzeba było, by z nakładu ponad dwudziestu tysięcy, sprzedało się piętnaście. Za to uwielbiał współczesne czasy. Swobodny dostęp do Internetu powodował, że czytelnicy poznawali większą część premier książkowych w momencie ich wyjścia za granicą. Potem tylko naciskali na wydawnictwo czy książka wyjdzie, kiedy i dlaczego tak późno. Oprócz tego często agenci bestsellerowych powieści kontaktowali się z wydawnictwami z danego państwa w celu sprzedaży praw do książki autora, którego reprezentowali, albo wydawnictwa. Mimo iż siedział w tej branży już ponad dziesięć lat, nadal go to wszystko fascynowało. Proces podpisywania umowy nie był łatwy, każda ze stron miała swoje żądania, jednakże, gdy w końcu dochodziło do konsensusu i rozwiązania sprawy, czuł się usatysfakcjonowany. Zawsze dostawał pierwszy egzemplarz wydanej książki, po obu stronach drzwi jego gabinetu stało kilka regałów, uginających się pod ciężarem książek, mniej lub bardziej zaczytanych, niektórych nawet nie otworzył, nie przejmował się tym jednak. To zawsze on trzymał pierwszy egzemplarz w dłoniach, a ta chwila wydawała mu się niezwykle właściwa, magiczna. Od dziecka marzył, by móc pisać książki, niestety zabrakło mu do tego zdolności. Dopiero w wieku nastoletnim zaczął się interesować procesem wydawania książek, zaczął zagłębiać się w to jak funkcjonuje branża wydawnicza. Nigdy by nie powiedział, że kiedyś jego pomysł rozwinie się do prężnie działającego wydawnictwa, przynoszącego mu niezłe dochody.
            Wbrew temu co wszyscy mu mówili, nie upadł po roku – nie zawsze było łatwo, nie zawsze trafiał w gusta czytelników, jednakże z czasem nauczył się jak dobrze stworzyć reklamę, skupiał się na autorach, których czytelnicy lubią i szanują. Potrafił dobrać ludzi, z którymi współpracował na potrzeby stworzenia książek.
            Nie jeden próbował go oszukać, narzucić ceny, które kilkukrotnie przewyższały normę, widząc go jako niedoświadczonego wydawcę. Niestety źle oni trafiali, zawsze starał się być przygotowany do spotkania, wiedział więc jakich cen się spodziewać za podany nakład książek. Na początku przecież nie miał tylu ludzi, którzy mogliby się tym zająć. Zresztą, sam nadal to robił od czasu do czasu. Lubił swoją pracę, przynosiła mu ona duże poczucie satysfakcji, którego w innych zawodach mogłoby mu braknąć.
            Czuł się panem samego siebie, może dlatego też tak łatwo przyszło mu poinformować Samaela o tym, czego od niego oczekuje. Widział wtedy szok wypisany na twarzy mężczyzny. Nie mógł nic na to poradzić. Zorientował się, że chłopaka nie stać na warunki, które podpisał jego ojciec, czegokolwiek by nie zrobił, nie miał szans by go spłacić. A on nie potrafił być sukinsynem, który pozbawi go wszystkiego.
            Znowu myśli krążyły mu wokół męża. Widział jak się od niego izoluje, jak nie schodzi na posiłki. Nie przeszkadzało mu to, że kucharka zanosi mu posiłki do pokoju. Udawał, że tego nie widzi – nie chciał, by padł z głodu. Zresztą, odkąd zobaczyli się po raz pierwszy Sam bardzo schudł, obawiał się, że minie jeszcze tylko trochę czasu, a z chłopaka zostaną sama skóra i kości. Niepokoiło go to, był skłonny do zrozumienia jego sytuacji, ale nie mógł się głodzić. A na to mu to wyglądało.
            Może i oficjalne zagrożenie Margaret nie było z jego strony dobrym pomysłem, ale chciał zmusić Samaela do jakiejkolwiek reakcji, do złości, wściekłości, czegokolwiek, ponieważ z tym by sobie poradził. Z ciszą nie potrafił nic zrobić. Kucharka śmiała się, że dba o męża jak potrafi. Kobieta cieszyła się na większą ilość pracy przy gotowaniu dla bliźniaczek, uwielbiała dawać im do gryzienia skórkę od chleba, gaworzyła do nich i rozśmieszała dziewczynki, gdy te dokazywały.
            Musiał pomyśleć nad tym jak zabezpieczyć piętro, tak by małe same tam nie wchodziły ani nie spadły z góry, ale z tyłu głowy wiedział, że ma na to jeszcze trochę czasu. Sam starał się nie dopuszczać go do sióstr, on jednak się nie poddawał i brał je na ręce, „gugał” do nich i rozpieszczał w miarę możliwości. Nie miał często do czynienia z małymi dziećmi, więc nie zawsze mu się to udawało.
            Samael co noc spał na skraju łóżka, tak, by nie daj boże nie zbliżyć się do niego. Nawet nie wiedział, że w nocy często spał wtulony w jego bok, zawinięty jak kokon w pościel. Głaskał jego włosy, gdy nie mógł spać, a miał chłopaka wtulonego w swój bok, rano wstawał wcześniej niż on, więc jak do tej pory Sam nie dowiedział się jak śpi lub też nie chciał się do tego przyznać.
            Przez to, że Sam postanowił go ignorować, miał wiele możliwości do obserwowania go, gdy kończył swoją pracę, jak opiekował się siostrami, gdy uczył się rozwiązywać problemy firmy, jak rozmawiał z potencjalnymi kupcami, wykonawcami. Cenił sobie te chwile, pomimo tego, że chłopak go nie zauważał.

***
            Samael czuł napięcie buzujące w jego brzuchu. To dziwne uczucie napięcia i odrętwienia powodowało, że tylko się bardziej denerwował. Będąc w pracy, postanowił porozmawiać tego wieczoru z Gabrielem. Nie wiedział jednak, jak to się dla niego skończy.
            Teraz tylko czekał na odpowiedni moment, który najprawdopodobniej nigdy się nie wydarzy, a on będzie się starał sobie wytłumaczyć, że dla swojego dobra nie poszedł do mężczyzny. Jak zwykle. Westchnął.
            – Nie myśl tyle, widać jaki jesteś spięty. – Obrócił się gwałtownie do mężczyzny, jakby to stało się ich normą. Gabriel bardzo często go zaskakiwał, poruszał się prawie bezszelestnie, co tylko go bardziej denerwowało. Coraz częściej zdarzało się tak, że wykonywał jakąś czynność, a gdy się obracał mężczyzna stał gdzieś za nim, powodując u niego przyspieszone bicie serca – ze strachu.
            – Nie jestem. – Zaraz po wypowiedzeniu tych słów, czuł się cholernie głupio. To jak dziecinna przepychanka, a zapewne jego… partner, dobrze widział jak rozmasowywał sobie kark.
            – Zejdziesz dzisiaj na kolację czy będziesz udawał, że nie jesteś głodny? – Gabriel oparł głowę o framugę, a ręce założył na klatce piersiowej.
            – Zejdę, muszę tylko przebrać Mery.
            – Mogę ja to zrobić. – Widział spojrzenie Samaela, który oceniał jego możliwości do przebrania swojej siostry.
            – Dobrze. – W końcu musiał chociaż trochę zaufać Gabrielowi, to był ku temu pierwszy krok. – Dziękuję. – W końcu mógł usiąść, odkąd wrócił z pracy, a właściwie jeszcze wcześniej, musiał pozałatwiać wiele rzeczy, spoczął na fotelu, odchylając głowę i starając się zrelaksować. – Przytrzymaj chwile pieluchę, żeby cię nie posikała. U chłopców to bardziej automatyczny odruch, ale dziewczynkom też się zdarza sikać, gdy poczują zimno. Raczej nie będzie spokojna, więc musisz się śpieszyć. – Obserwował jak Gabriel pochyla się nad małą i rozmawia z nią, starając się szybko ją przebrać. W trakcie podpowiadał mu co i jak powinien zrobić, przynajmniej od czasu do czasu będzie miał pomoc.
            – Dobrze to robię? – Gabriel nie spuszczał oka z małej pytając go o to.
            – Tak, teraz tylko musisz dobrze zapiąć pieluchę, zapiąć body i z głowy. – Już po chwili jego siostra spokojnie siedziała w ramionach Gabriela. Nie spodziewał się, że ten widok go wzruszy i coś dziwnego spowoduje w jego wnętrzu. Jeszcze nie potrafił tego nazwać.
            – Chodź na kolację, chyba w końcu powinniśmy porozmawiać. Widzę jak mnie unikasz.
            Sam spojrzał na mężczyznę stojącego przed nim, patrzącego mu w oczy i przełknął. – Dobrze, ale weźmy je ze sobą.
            – Nie, Sam, Margaret się nimi przez tę chwilę zajmie, dobrze wiem, że jeśli któraś się rozpłacze, nasza rozmowa się skończy.
            – Przejrzałeś mnie. – Czuł jak jego serce przyspiesza swoje bicie, krew zaczęła szumieć mu w uszach. Patrzył jak Gabriel odkłada jego siostrę do łóżeczka i puszcza obu małym kołysanki.
***
            Kolejne dziesięć minut minęło im w całkowitej ciszy, Samael nie mógł zabrać się za jedzenie, jedynie wpatrywał się w swój pusty talerz, nie odwracając od niego wzroku.
            – Unikasz mnie. – Gabriel przez cały ten czas obserwował męża, to jak stara się nawet na niego nie patrzeć.
            – Pytasz czy stwierdzasz? – Sarkazm był lepszy niż przyznanie się do tego, że obawia się tego co mogłoby wyjść, gdyby mieli możliwość się poznać.
            – Nie udawaj Sam, nie musisz tego robić. Nie chciałbym, byś w tym domu był kimś innym, niż w rzeczywistości jesteś.
            – Masz wiele różnych pragnień, tylko w tym wszystkim nie interesuje cię, co ja bym chciał.
            – Nie mówisz o tym, więc skąd mam wiedzieć.
            – Nie pytasz! – Sam czuł jak złość ostatnich dni kumuluje się i gotowa jest wybuchnąć w nim całą swą mocą.
            – A mam kiedy? Unikasz mnie, nie chcesz na mnie patrzeć, przychodzisz do pokoju dopiero wtedy, kiedy wydaje ci się, że już zasnąłem. Uwierz mi, to że leżę z zamkniętymi oczami, nie oznacza, że śpię. Widzę jak starasz się zasnąć na takiej powierzchni łóżka, gdzie ja potem nie mogę zasnąć obawiając się czy nie spadniesz. Popołudniami cały czas siedzisz w pokoju sióstr udając, że nie istnieje. Jak myślisz, jak mogę cię wtedy zapytać czego pragniesz? – Wiedział, że na te słowa Samael nie miał jak odpowiedzieć, przyparł go do muru. Cisza, która wybrzmiała po jego ostatnich słowach, wcale nie była kojąca. – Powiedz mi o tym, proszę.
            – Co mam ci powiedzieć? Chciałbym świętego spokoju, nie być uwiązany do ciebie przez kolejne pięć lat! – Sam nie mógł się powstrzymać i coraz bardziej podnosił głos. – Marzę o tym by chociaż na chwile zapomnieć o tym, że jestem twoim pieprzonym mężem! – I proszę, stało się, w końcu nie tylko pomyślał o tym słowie, ale i wypowiedział je na głos. – Nie chciałem tego, nie marzyłem o tym!
            – Ale jednak tu jesteś. – Gabriel nadal był spokojny, wolał, żeby chłopak przed nim w końcu powiedział to co mu siedzi w głowie, niż ciągle miał na niego warczeć. Z tym mógł sobie w końcu poradzić.
            – Bo mnie zmusiłeś! Zaszantażowałeś mnie, dobrze wiedziałeś, że nie byłem w stanie spłacić tych pieniędzy.
            – Nie przywiązałem cię do swojej ręki i nie zaciągnąłem siłą. To ty podjąłeś tą decyzję.
            – Pod przymusem! – Samaelowi krew wrzała od usłyszanych słów.
            – Czego chcesz Sam, czego pragniesz? – Podskórnie czuł, że chłopak nie wypowiedział wszystkiego czego się obawiał. Obserwował jego drżące ręce.
            – Nie chcę z tobą sypiać! Nie chcę żebyś był moim pierwszym!
            Te słowa go zaskoczyły. Sądził, że mężczyzna ma już jakieś doświadczenia seksualne, ta informacja była dość zaskakująca. Nagle jakby z jego męża uszło całe napięcie, nadal siedział, ale jego pozycja była bardziej skulona. Chłopak chwycił się za włosy, tak jakby ukrywał się w swoich własnych ramionach.
            – Hej, Sam, spokojnie. Oddychaj. – Podszedł do niego i oparł mu rękę na ramieniu, drugą zaczął głaskać delikatnie jego plecy. – Nic takiego się nie dzieje. Wszystko będzie dobrze.
            – Nie będzie. – Cichy głos wydobył się spomiędzy dłoni, przysłaniających twarz. – Od ostatniego pół roku w ogóle nic nie jest dobrze, nic nie jest w porządku i trudno mi uwierzyć, żeby nagle miało się tak stać.
            Poczuł pod dłonią jak całe plecy jego męża zatrzęsły się od wstrzymywanego płaczu.
            – Spójrz na mnie Sam. Hej, popatrz na mnie. – Gdy w końcu udało mu się osiągnąć chociaż tak minimalny efekt, klęknął przed mężem i najzwyczajniej w świecie go przytulił. A Sam się rozsypał.

11 komentarzy:

  1. Dobra. Więc tak... Sam postawił duży mur między sobą, a swoim mężem i Gabrielowi będzie trudno go pokonać. Cóż końcówka pokazuje, że idzie w dobrym kierunku.. próbuje być wsparciem to dobrze. Mam wrażenie, że Sam trochę przesadza ale to może dlatego, że wiele przeżył i nie potrafi sobie z tym poradzić.. myślę, że później bardziej go polubie.. na razie nadal wolę Gabriela (i też uważam, że ma bardzo ciekawą i wspaniałą pracę). Nie pozostało mi nic poza czekaniem na następny rozdział ;)
    Maruda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam miał bardzo ciężkie doświadczenia. Pogubił się, nie mógł przejść żałoby... A to jest niezwykle ważne. Samael jest chyba pierwszym moim aż tak anty bohaterem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Cud miód poprostu :)
    Ale jak mogłaś w takim momencie skończyć :( niewiem czy wyczymam do następnego tygodnia :)
    Weny weny twórczej życzę
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Sama nie wiem jak mogłam. To się po prostu stało.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Raaaany i znów czekać cały tydzień... nie wytrzymam! Rozdział genialny nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tylko 1,5h :D Czas szybko leci :D
      Pozdrawiam serdecznie
      Lady M.

      Usuń
  4. W końcu Sam wyrzucił z siebie wszystko, co mu leżało na sercu, na reszcie. Gabriel nie jest zły, więc powinien okazać mu zrozumienie oraz go pocieszyć. Dobrze, że Sam powiedział o swoimi dziewictwie, bo mogło się to skończyć nie przyjemnie dla niego.
    Sam nie nabawi się w końcu wrzodów z tego stresu, bo powiedział wszystko Gabrielowi.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w końcu Sam wyrzucił z siebie wszystko. Masz rację, że powiedział :) Czy się nie nabawi wrzodów... Nie wiem, nie wiem.
      Pozdrawiam serdecznie
      Lady M.

      Usuń
  5. Jaki kochany rozdział! Zaczynają rozmawiać, coś musi wyjść :) Na spokojnie, dotrzeć się i zrozumieć co się właściwie dzieje. Dobrze, że Sam się powoli otwiera. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę duuuużo weny :)
    Dark Night

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wyjdzie... To się jeszcze okaże :D Ja też nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów :D
      Pozdrawiam serdecznie
      Lady M.

      Usuń
  6. Hej,
    ok, ok o tak cud, miód i orzeszki... Sam postawił duży mur tutaj, cała ta sytuacja i wydarzenia bardzo go przytłaczają... no i w końcu ten wybuch, można powiedzieć, że oczyściło sytuacje, a końcówka... widać jednak, że Gabriel  chce być wsparciem dla Sama, i tak, i tak wie, że kucharka zanosi jedzenie ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń