Przed wami kolejny
rozdział. Zapraszam serdecznie do komentowania ;) To bardzo motywuje do pisania
:D
Rozdział 8
Kolejne dni mijały Samaelowi na
unikaniu męża. Nie schodził na ogłoszone w dniu ich ślubu wspólne posiłki,
tylko zamykał się z siostrami w ich pokoju. Tulił je, gdy czarne myśli nie
chciały opuścić jego głowy. Wiedział, że mimo wszystko posiadają dobrą opiekę ,
mają wszystko zapewnione, nie mógł jednak przeboleć sposobu w jaki to się
stało.
Gabriel zakazał kucharce dawać mu
coś do jedzenia, dopóki nie zejdzie na wspólny posiłek – ale on nie potrafił od
tak udawać, że są małżeństwem z miłości. Na samą myśl o tym, że miałby z
mężczyzną zjeść kolację robiło mu się niedobrze. Wydawało mu się, jakby to było
pogwałceniem wszystkich zwyczajów jakie znał ze swego domu rodzinnego. Matka
kochała ojca, dlatego zawsze wieczorem zbierali się na wspólnej kolacji, mimo
że każdy jadł co innego. Nie chciał pozbyć się tego wspomnienia z głowy, a to z
kolei wymagało by nie pojawiał się na wspólnym posiłku.
Jedynym daniem, które miał zapewnione
w ciągu dnia, było śniadanie. Rano Gabriela nie było w domu. Jego wydawnictwo
pracowało pełną parą od godziny siódmej do piętnastej, czasem dłużej. I tylko
wtedy mógł chociaż na chwile odetchnąć od tego czego mężczyzna może od niego
oczekiwać. Napięcie towarzyszyło mu jednak cały czas, ból odczuwany w ramionach
i karku nie ustępował.
Często jadał właśnie tylko
śniadania, czasem kucharka rozumiejąc jego sytuację przemyciła mu coś na obiad
czy kolację – nie dbając o to, że może zostać zwolniona. Ciekawiło go czy
Gabriel o tym wiedział. Czasem wydawało mu się, że mężczyzna wie o wszystkim co
się dzieje w jego domu, mimo iż zdarzały się takie dni, gdy nie było go całymi
dniami.
Nie mógł spać ostatnimi czasy i
czuł, że coraz gorzej się czuje i funkcjonuje. Płacz sióstr doprowadzał go do
czarnej rozpaczy, a wiedział, że będą spały jeszcze mniej niż teraz. Zajmował
się nimi jak najlepiej potrafił, ale o ile w dzień zajmował się nimi – tak w
nocy nie mógł przestać myśleć nad tym wszystkim co wydarzyło się w ciągu
ostatnich trzech tygodni. Na dodatek zbliżał się dzień, gdzie miał pójść do
sypialni Gabriela i od tak mu się oddać.
Osobiście wolałby, żeby mężczyzna
miał kogoś na boku i zdradzał go do woli, nie wykorzystując jego ciała. To było
jednak niemożliwe, dobrze wiedział jakie intencje miał jego… Nie potrafił nawet
w myślach wypowiedzieć tych słów, czując jak bardzo pogwałcają jego wolność.
Na dodatek gnębiło go jeszcze coś
zupełnie innego. Gabriel nie wiedział, że jeszcze z nikim nie był. Im więcej
myślał o seksie z mężczyzną, tym bardziej go to przerażało. Spanie wspólnie w
ogóle mu nie pomagało. Bał się tego co może się wydarzyć, że mężczyzna złamie
dane mu słowo, tak to… Przynajmniej mógł się do wszystkiego przygotować chociaż
psychicznie.
Poza tym… przydałoby się, żeby
porozmawiał z Gabrielem o tym, że jest prawiczkiem. Nie wiedział jak mężczyzna
zareaguje na te słowa.
Nie potrafił sobie również wyobrazić
jak to będzie wyglądało. Okej, miał swoje wyobrażenia o seksie, oglądał nie
jeden film z aktorami porno, jednak nie wiedział jak dokładnie będzie wyglądać
to po raz pierwszy. Nie był głupi, te filmy nie oddawały rzeczywistości. Nie
wiedział czy będzie musiał stanąć przed mężem i to wystarczy, by cała sytuacja
rozwinęła się jakoś dalej, a może będzie musiał to wszystko zainicjować po to
by mieć to w końcu za sobą. Wstrząsnął się na samą myśl o wszystkich tych
aspektach.
Na dodatek wrócił do pracy, każde
jego poczynanie wypełniała niepewność. Cassandra pomagała mu w określonych
godzinach, on sam starał się pracować jak najwięcej, jednak w trochę bardziej
ograniczonym czasie. Nadal uczył się zarządzania firmą, a to nie było takie
proste, jak mogłoby się wydawać. Samo staranie się o wszystkie pozwolenia było
wykańczającym procesem. Powinien iść na studia architektoniczne, nie chcąc
stracić firmy lub zatrudniać nowych osób, które projektowałyby jego przyszłe
budynki.
To wszystko będzie jednak do
rozpatrzenia w niedalekiej przyszłości. Powinien dać sobie z tym wszystkim
radę. Jeszcze nie wiedział jak, ale wiedział, że to zrobi. Nie był w stanie
zrozumieć tych wszystkich rzeczy jednocześnie, mimo powinności. Za dużo go to
kosztowało.
***
Gabriel przeglądał książkę, która
miała mieć premierę już za kilka dni. Dziwiło go to, jak szybko stała się bestsellerem.
Dwa dni. Tylko tyle potrzeba było, by z nakładu ponad dwudziestu tysięcy,
sprzedało się piętnaście. Za to uwielbiał współczesne czasy. Swobodny dostęp do
Internetu powodował, że czytelnicy poznawali większą część premier książkowych
w momencie ich wyjścia za granicą. Potem tylko naciskali na wydawnictwo czy
książka wyjdzie, kiedy i dlaczego tak późno. Oprócz tego często agenci
bestsellerowych powieści kontaktowali się z wydawnictwami z danego państwa w
celu sprzedaży praw do książki autora, którego reprezentowali, albo
wydawnictwa. Mimo iż siedział w tej branży już ponad dziesięć lat, nadal go to
wszystko fascynowało. Proces podpisywania umowy nie był łatwy, każda ze stron
miała swoje żądania, jednakże, gdy w końcu dochodziło do konsensusu i
rozwiązania sprawy, czuł się usatysfakcjonowany. Zawsze dostawał pierwszy
egzemplarz wydanej książki, po obu stronach drzwi jego gabinetu stało kilka
regałów, uginających się pod ciężarem książek, mniej lub bardziej zaczytanych,
niektórych nawet nie otworzył, nie przejmował się tym jednak. To zawsze on
trzymał pierwszy egzemplarz w dłoniach, a ta chwila wydawała mu się niezwykle
właściwa, magiczna. Od dziecka marzył, by móc pisać książki, niestety zabrakło
mu do tego zdolności. Dopiero w wieku nastoletnim zaczął się interesować
procesem wydawania książek, zaczął zagłębiać się w to jak funkcjonuje branża
wydawnicza. Nigdy by nie powiedział, że kiedyś jego pomysł rozwinie się do
prężnie działającego wydawnictwa, przynoszącego mu niezłe dochody.
Wbrew temu co wszyscy mu mówili, nie
upadł po roku – nie zawsze było łatwo, nie zawsze trafiał w gusta czytelników,
jednakże z czasem nauczył się jak dobrze stworzyć reklamę, skupiał się na
autorach, których czytelnicy lubią i szanują. Potrafił dobrać ludzi, z którymi współpracował
na potrzeby stworzenia książek.
Nie jeden próbował go oszukać,
narzucić ceny, które kilkukrotnie przewyższały normę, widząc go jako
niedoświadczonego wydawcę. Niestety źle oni trafiali, zawsze starał się być
przygotowany do spotkania, wiedział więc jakich cen się spodziewać za podany
nakład książek. Na początku przecież nie miał tylu ludzi, którzy mogliby się
tym zająć. Zresztą, sam nadal to robił od czasu do czasu. Lubił swoją pracę,
przynosiła mu ona duże poczucie satysfakcji, którego w innych zawodach mogłoby
mu braknąć.
Czuł się panem samego siebie, może
dlatego też tak łatwo przyszło mu poinformować Samaela o tym, czego od niego
oczekuje. Widział wtedy szok wypisany na twarzy mężczyzny. Nie mógł nic na to
poradzić. Zorientował się, że chłopaka nie stać na warunki, które podpisał jego
ojciec, czegokolwiek by nie zrobił, nie miał szans by go spłacić. A on nie
potrafił być sukinsynem, który pozbawi go wszystkiego.
Znowu myśli krążyły mu wokół męża.
Widział jak się od niego izoluje, jak nie schodzi na posiłki. Nie przeszkadzało
mu to, że kucharka zanosi mu posiłki do pokoju. Udawał, że tego nie widzi – nie
chciał, by padł z głodu. Zresztą, odkąd zobaczyli się po raz pierwszy Sam
bardzo schudł, obawiał się, że minie jeszcze tylko trochę czasu, a z chłopaka
zostaną sama skóra i kości. Niepokoiło go to, był skłonny do zrozumienia jego
sytuacji, ale nie mógł się głodzić. A na to mu to wyglądało.
Może i oficjalne zagrożenie Margaret
nie było z jego strony dobrym pomysłem, ale chciał zmusić Samaela do
jakiejkolwiek reakcji, do złości, wściekłości, czegokolwiek, ponieważ z tym by
sobie poradził. Z ciszą nie potrafił nic zrobić. Kucharka śmiała się, że dba o
męża jak potrafi. Kobieta cieszyła się na większą ilość pracy przy gotowaniu
dla bliźniaczek, uwielbiała dawać im do gryzienia skórkę od chleba, gaworzyła
do nich i rozśmieszała dziewczynki, gdy te dokazywały.
Musiał pomyśleć nad tym jak
zabezpieczyć piętro, tak by małe same tam nie wchodziły ani nie spadły z góry,
ale z tyłu głowy wiedział, że ma na to jeszcze trochę czasu. Sam starał się nie
dopuszczać go do sióstr, on jednak się nie poddawał i brał je na ręce, „gugał”
do nich i rozpieszczał w miarę możliwości. Nie miał często do czynienia z
małymi dziećmi, więc nie zawsze mu się to udawało.
Samael co noc spał na skraju łóżka,
tak, by nie daj boże nie zbliżyć się do niego. Nawet nie wiedział, że w nocy
często spał wtulony w jego bok, zawinięty jak kokon w pościel. Głaskał jego
włosy, gdy nie mógł spać, a miał chłopaka wtulonego w swój bok, rano wstawał
wcześniej niż on, więc jak do tej pory Sam nie dowiedział się jak śpi lub też
nie chciał się do tego przyznać.
Przez to, że Sam postanowił go
ignorować, miał wiele możliwości do obserwowania go, gdy kończył swoją pracę,
jak opiekował się siostrami, gdy uczył się rozwiązywać problemy firmy, jak
rozmawiał z potencjalnymi kupcami, wykonawcami. Cenił sobie te chwile, pomimo
tego, że chłopak go nie zauważał.
***
Samael czuł napięcie buzujące w jego
brzuchu. To dziwne uczucie napięcia i odrętwienia powodowało, że tylko się
bardziej denerwował. Będąc w pracy, postanowił porozmawiać tego wieczoru z
Gabrielem. Nie wiedział jednak, jak to się dla niego skończy.
Teraz tylko czekał na odpowiedni
moment, który najprawdopodobniej nigdy się nie wydarzy, a on będzie się starał
sobie wytłumaczyć, że dla swojego dobra nie poszedł do mężczyzny. Jak zwykle.
Westchnął.
– Nie myśl tyle, widać jaki jesteś
spięty. – Obrócił się gwałtownie do mężczyzny, jakby to stało się ich normą.
Gabriel bardzo często go zaskakiwał, poruszał się prawie bezszelestnie, co
tylko go bardziej denerwowało. Coraz częściej zdarzało się tak, że wykonywał
jakąś czynność, a gdy się obracał mężczyzna stał gdzieś za nim, powodując u niego
przyspieszone bicie serca – ze strachu.
– Nie jestem. – Zaraz po
wypowiedzeniu tych słów, czuł się cholernie głupio. To jak dziecinna
przepychanka, a zapewne jego… partner, dobrze widział jak rozmasowywał sobie
kark.
– Zejdziesz dzisiaj na kolację czy
będziesz udawał, że nie jesteś głodny? – Gabriel oparł głowę o framugę, a ręce
założył na klatce piersiowej.
– Zejdę, muszę tylko przebrać Mery.
– Mogę ja to zrobić. – Widział
spojrzenie Samaela, który oceniał jego możliwości do przebrania swojej siostry.
– Dobrze. – W końcu musiał chociaż
trochę zaufać Gabrielowi, to był ku temu pierwszy krok. – Dziękuję. – W końcu
mógł usiąść, odkąd wrócił z pracy, a właściwie jeszcze wcześniej, musiał
pozałatwiać wiele rzeczy, spoczął na fotelu, odchylając głowę i starając się
zrelaksować. – Przytrzymaj chwile pieluchę, żeby cię nie posikała. U chłopców
to bardziej automatyczny odruch, ale dziewczynkom też się zdarza sikać, gdy
poczują zimno. Raczej nie będzie spokojna, więc musisz się śpieszyć. –
Obserwował jak Gabriel pochyla się nad małą i rozmawia z nią, starając się
szybko ją przebrać. W trakcie podpowiadał mu co i jak powinien zrobić,
przynajmniej od czasu do czasu będzie miał pomoc.
– Dobrze to robię? – Gabriel nie
spuszczał oka z małej pytając go o to.
– Tak, teraz tylko musisz dobrze
zapiąć pieluchę, zapiąć body i z głowy. – Już po chwili jego siostra spokojnie
siedziała w ramionach Gabriela. Nie spodziewał się, że ten widok go wzruszy i
coś dziwnego spowoduje w jego wnętrzu. Jeszcze nie potrafił tego nazwać.
– Chodź na kolację, chyba w końcu
powinniśmy porozmawiać. Widzę jak mnie unikasz.
Sam spojrzał na mężczyznę stojącego
przed nim, patrzącego mu w oczy i przełknął. – Dobrze, ale weźmy je ze sobą.
– Nie, Sam, Margaret się nimi przez
tę chwilę zajmie, dobrze wiem, że jeśli któraś się rozpłacze, nasza rozmowa się
skończy.
– Przejrzałeś mnie. – Czuł jak jego
serce przyspiesza swoje bicie, krew zaczęła szumieć mu w uszach. Patrzył jak
Gabriel odkłada jego siostrę do łóżeczka i puszcza obu małym kołysanki.
***
Kolejne dziesięć minut minęło im w
całkowitej ciszy, Samael nie mógł zabrać się za jedzenie, jedynie wpatrywał się
w swój pusty talerz, nie odwracając od niego wzroku.
– Unikasz mnie. – Gabriel przez cały
ten czas obserwował męża, to jak stara się nawet na niego nie patrzeć.
– Pytasz czy stwierdzasz? – Sarkazm
był lepszy niż przyznanie się do tego, że obawia się tego co mogłoby wyjść,
gdyby mieli możliwość się poznać.
– Nie udawaj Sam, nie musisz tego
robić. Nie chciałbym, byś w tym domu był kimś innym, niż w rzeczywistości
jesteś.
– Masz wiele różnych pragnień, tylko
w tym wszystkim nie interesuje cię, co ja bym chciał.
– Nie mówisz o tym, więc skąd mam
wiedzieć.
– Nie pytasz! – Sam czuł jak złość
ostatnich dni kumuluje się i gotowa jest wybuchnąć w nim całą swą mocą.
– A mam kiedy? Unikasz mnie, nie
chcesz na mnie patrzeć, przychodzisz do pokoju dopiero wtedy, kiedy wydaje ci
się, że już zasnąłem. Uwierz mi, to że leżę z zamkniętymi oczami, nie oznacza,
że śpię. Widzę jak starasz się zasnąć na takiej powierzchni łóżka, gdzie ja
potem nie mogę zasnąć obawiając się czy nie spadniesz. Popołudniami cały czas
siedzisz w pokoju sióstr udając, że nie istnieje. Jak myślisz, jak mogę cię
wtedy zapytać czego pragniesz? – Wiedział, że na te słowa Samael nie miał jak
odpowiedzieć, przyparł go do muru. Cisza, która wybrzmiała po jego ostatnich
słowach, wcale nie była kojąca. – Powiedz mi o tym, proszę.
– Co mam ci powiedzieć? Chciałbym
świętego spokoju, nie być uwiązany do ciebie przez kolejne pięć lat! – Sam nie
mógł się powstrzymać i coraz bardziej podnosił głos. – Marzę o tym by chociaż
na chwile zapomnieć o tym, że jestem twoim pieprzonym mężem! – I proszę, stało
się, w końcu nie tylko pomyślał o tym słowie, ale i wypowiedział je na głos. –
Nie chciałem tego, nie marzyłem o tym!
– Ale jednak tu jesteś. – Gabriel
nadal był spokojny, wolał, żeby chłopak przed nim w końcu powiedział to co mu
siedzi w głowie, niż ciągle miał na niego warczeć. Z tym mógł sobie w końcu
poradzić.
– Bo mnie zmusiłeś! Zaszantażowałeś
mnie, dobrze wiedziałeś, że nie byłem w stanie spłacić tych pieniędzy.
– Nie przywiązałem cię do swojej
ręki i nie zaciągnąłem siłą. To ty podjąłeś tą decyzję.
– Pod przymusem! – Samaelowi krew
wrzała od usłyszanych słów.
– Czego chcesz Sam, czego pragniesz?
– Podskórnie czuł, że chłopak nie wypowiedział wszystkiego czego się obawiał.
Obserwował jego drżące ręce.
– Nie chcę z tobą sypiać! Nie chcę
żebyś był moim pierwszym!
Te słowa go zaskoczyły. Sądził, że
mężczyzna ma już jakieś doświadczenia seksualne, ta informacja była dość zaskakująca.
Nagle jakby z jego męża uszło całe napięcie, nadal siedział, ale jego pozycja
była bardziej skulona. Chłopak chwycił się za włosy, tak jakby ukrywał się w
swoich własnych ramionach.
– Hej, Sam, spokojnie. Oddychaj. –
Podszedł do niego i oparł mu rękę na ramieniu, drugą zaczął głaskać delikatnie
jego plecy. – Nic takiego się nie dzieje. Wszystko będzie dobrze.
– Nie będzie. – Cichy głos wydobył
się spomiędzy dłoni, przysłaniających twarz. – Od ostatniego pół roku w ogóle
nic nie jest dobrze, nic nie jest w porządku i trudno mi uwierzyć, żeby nagle
miało się tak stać.
Poczuł pod dłonią jak całe plecy
jego męża zatrzęsły się od wstrzymywanego płaczu.
– Spójrz na mnie Sam. Hej, popatrz
na mnie. – Gdy w końcu udało mu się osiągnąć chociaż tak minimalny efekt,
klęknął przed mężem i najzwyczajniej w świecie go przytulił. A Sam się
rozsypał.
Dobra. Więc tak... Sam postawił duży mur między sobą, a swoim mężem i Gabrielowi będzie trudno go pokonać. Cóż końcówka pokazuje, że idzie w dobrym kierunku.. próbuje być wsparciem to dobrze. Mam wrażenie, że Sam trochę przesadza ale to może dlatego, że wiele przeżył i nie potrafi sobie z tym poradzić.. myślę, że później bardziej go polubie.. na razie nadal wolę Gabriela (i też uważam, że ma bardzo ciekawą i wspaniałą pracę). Nie pozostało mi nic poza czekaniem na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMaruda.
Sam miał bardzo ciężkie doświadczenia. Pogubił się, nie mógł przejść żałoby... A to jest niezwykle ważne. Samael jest chyba pierwszym moim aż tak anty bohaterem.
UsuńPozdrawiam :)
Cud miód poprostu :)
OdpowiedzUsuńAle jak mogłaś w takim momencie skończyć :( niewiem czy wyczymam do następnego tygodnia :)
Weny weny twórczej życzę
Pozdrawiam :)
Dziękuję :D
UsuńSama nie wiem jak mogłam. To się po prostu stało.
Pozdrawiam!
Raaaany i znów czekać cały tydzień... nie wytrzymam! Rozdział genialny nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko 1,5h :D Czas szybko leci :D
UsuńPozdrawiam serdecznie
Lady M.
W końcu Sam wyrzucił z siebie wszystko, co mu leżało na sercu, na reszcie. Gabriel nie jest zły, więc powinien okazać mu zrozumienie oraz go pocieszyć. Dobrze, że Sam powiedział o swoimi dziewictwie, bo mogło się to skończyć nie przyjemnie dla niego.
OdpowiedzUsuńSam nie nabawi się w końcu wrzodów z tego stresu, bo powiedział wszystko Gabrielowi.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Tak, w końcu Sam wyrzucił z siebie wszystko. Masz rację, że powiedział :) Czy się nie nabawi wrzodów... Nie wiem, nie wiem.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Lady M.
Jaki kochany rozdział! Zaczynają rozmawiać, coś musi wyjść :) Na spokojnie, dotrzeć się i zrozumieć co się właściwie dzieje. Dobrze, że Sam się powoli otwiera. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę duuuużo weny :)
OdpowiedzUsuńDark Night
Czy wyjdzie... To się jeszcze okaże :D Ja też nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów :D
UsuńPozdrawiam serdecznie
Lady M.
Hej,
OdpowiedzUsuńok, ok o tak cud, miód i orzeszki... Sam postawił duży mur tutaj, cała ta sytuacja i wydarzenia bardzo go przytłaczają... no i w końcu ten wybuch, można powiedzieć, że oczyściło sytuacje, a końcówka... widać jednak, że Gabriel chce być wsparciem dla Sama, i tak, i tak wie, że kucharka zanosi jedzenie ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia