niedziela, 3 września 2017

Rozdział 19

Witajcie!

Zapraszam was na kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Rozdział 19

            Wahał się przed wejściem do parku. Mimo swoich słów skierowanych do przyjaciółki, zastanawiał się czy dobrze robi. Czuł się zestresowany, ponownie. To uczucie skupiało się w jego żołądku, powodowało ból. Gdyby miał do czegoś porównać to co odczuwał, to określiłby to mianem skrętu żołądka. To było tak dziwne…
            Odetchnął głęboko i poprawił płaszcz na ramionach. Dłoń nadal go bolała i była opuchnięta, na szczęście bandaż elastyczny redukował to bolesne poczucie. Poprawił jeszcze szalik i ruszył ścieżką do miejsca, gdzie dwa dni wcześniej poznał Maxa.
            Nie wiedział tak do końca czego się spodziewał po tym spotkaniu, czemu je zaproponował. Bo tak właśnie było, propozycja tak naprawdę padła od niego.
            – Co ja sobie wyobrażam? – Zmierzwił włosy i już mnie pewnie ruszył przed siebie.
            Po pięciu minutach był już na miejscu, widząc czekającego na niego Maxa. Facet był przystojny, całkiem w jego typie. Koło dwudziestego piątego roku życia, był taki… zawadiacki. Pociągający. Poczuł dziwną iskierkę, której wcześniej nie doświadczył z Gabrielem. Czy tak to będzie wyglądać? Już zawsze będzie porównywać swoje doświadczenia z mężem do tego co zdarzy się później?
            – Cześć – powiedział do mężczyzny, ponieważ ten go jeszcze nie zauważył.
            – O cześć! Jesteś! Podejrzewałem, że się wycofasz. – Spontaniczna reakcja Maxa bardzo mu się podobała. Już po chwili był przyciągnięty do przyjacielskiego uścisku. – To co? Idziemy na kawę? Tu niedaleko jest przyjemna knajpka.
            – Z chęcią. Dobry pomysł. – Czuł się sztywno. Dawno nie był na randce, nie miał na to czasu ani ochoty. Ostatni rok był okresem posuchy.
            Ruszyli spokojnym spacerem w miejsce wskazywane Samaelowi przez Maxa.
            – Jak twoja ręka? Nadal mam poczucie winy przez to, że upadłeś.
            – Całkiem dobrze, trochę boli, ale daję sobie radę.
            – Byłeś na jakimś prześwietleniu? Robiłeś badania? – Spoglądał na młodego mężczyznę, którego miał przed oczyma. Widać było, że nie czuł się pewnie.
            – Nie, ale dzięki, że pytasz. – Zastanawiał się jak powinien zagaić rozmowę, od czego zacząć. Czuł gulę rosnącą w gardle, a ból brzucha tylko się pogłębiał. – Czego ciekawego wtedy słuchałeś, że nie skupiałeś się na niczym innym? – Widział jak mężczyzna na chwilę spuścił wzrok jakby w zawstydzeniu.
            – Radiohead. Przyznaję, przy nich odpływam i nie ogarniam rzeczywistości, a że byłem po pracy i miałem chwile dla siebie…
            – To całkiem zrozumiałe. – Uśmiechnął się pomimo tego, że to on ponosił konsekwencje tego, że mężczyzna nie kontaktował.
            – Jeszcze raz przepraszam.. Już prawie jesteśmy. – Max pokazał wejście do kawiarni po drugiej stronie ulicy.
            Po chwili ciszy i przejściu przez drogę znaleźli się w lokalu, który okazał się całkiem przytulny. Samael rozejrzał się po wnętrzu i usiadł w pobliżu okna.
            – Jej, jak tu przyjemnie ciepło. Trochę zmarzłem. To co pijesz? – Max cały czas się do niego uśmiechał i zagadywał go.
            – Kawę parzoną z mlekiem, potrzebuje się trochę obudzić. – Spojrzał na mężczyznę i uśmiechnął się szeroko.
            – Ja chyba wezmę latte, potrzebuje czegoś lżejszego. Jestem i tak nakręcony, żeby dodatkowo pić kawę.
            Jak powinien to rozumieć? Jako energię życiową? Czy może jeszcze inaczej?
            – Zazwyczaj i tak mam nadmiar chęci do życia i działania. Po kawie to wszystko jest jeszcze bardziej intensywne przez co nałożyłem na siebie ograniczenia, jeśli chodzi o spożycie dobowe kofeiny.
            – I jak udaje ci się je zrealizować?
            – Ha! Zazwyczaj tak. Nie zawsze, ale staram się. To… Czym się zajmujesz w życiu?
            – Hm. Jestem budowlańcem. – Nie chciał się rozwodzić na tym co dokładnie robi, wolał zachować to na razie dla siebie. – A ty?
            – Jestem grafikiem, projektuje reklamy, prowadzę małą firmę. I zadręczam moich pracowników nadmiarem energii i zaangażowania. – Roześmiał się sam ze swojego stwierdzenia, obserwując reakcje Samaela. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a on dalej brnął w to co robił. – Jesteś w związku? – Wskazał na jego obrączkę.
            – Tak, mam męża. Przeszkadza ci to? – Wolał pytać wprost niż kluczyć wokół niejasności.
            – Nie. – I rzeczywiście tak myślał. Tym lepiej dla niego. Widział wzrok chłopaka na sobie.
            – To dobrze. W końcu to tylko spotkanie. – A przynajmniej tak myślał. Wyczuł, że Max jest gejem i był nim zainteresowany. Wszystko było kwestią tego na co sobie pozwolą.
            –Tak, masz rację. – Obserwował Samaela, jego reakcje, to jak od czasu do czasu się napinał.
***
            Po godzinie Sam zaśmiewał się z żartów opowiadanych mu przez Maxa. Facet miał rys komika, potrafił tak opowiedzieć historię, że sztuką było nie zaśmiewać się do rozpuku.
            – I wtedy ten facet spalił takiego buraka ze wstydu, że naprawdę gościowi współczuję. – Zakończył opowieść i czekał na reakcję Samaela, której się spodziewał.
            – Nie opowiadaj mi nic więcej. – Już go bolała głowa od śmiechu i wypłakanych z tegoż powodu łez. – Nie zdzierżę tego. Huh. – Starał się oddychać by się uspokoić, jednak co zerknął na mężczyznę zaczynał się śmiać od nowa.
            – Chyba będę musiał wyjść, żebyś się uspokoił – roześmiał się na widok miny Samaela – żartowałem.
            – To wcale nie było śmieszne – parsknął z oburzeniem, ale ponownie śmiech wydostał się z głębi jego ciała. Nie potrafił się powstrzymać. Dopiero dzwoniący telefon pozwolił mu się uspokoić.
            – Przepraszam, ale Gabriel dzwoni. Wyjdę na chwilę. – Miał odruch by rozłączyć połączenie. Chciał to zrobić. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić.
            – Mąż? – Dopytał Max.
            Kiwnął mu głową i odebrał – Tak? Będę do pół godziny. Nic jej się nie stało? – Chwycił się w okolicy klatki piersiowej by rozmasować to palące uczucie wstydu. – Już wracam.
            – Coś się stało?
            – Siostra trafiła do szpitala, musze lecieć. Dziękuję za spotkanie, serio muszę lecieć. Zaraz, gdzie jest mój portfel? – Sprawdził kieszeń i już go miał wyciągnąć, gdy powstrzymała go dłoń Maxa na swoim przegubie.
            – Daj spokój, stawiam. Następnym razem ty. Pasuje ci? Za dwa dni o tej samej porze?
            – Tak. – Uśmiechnął się szeroko. – Wybacz, że tak nagle muszę się zbierać, nie spodziewałem się, że coś się wydarzy.
            – Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, więc… Leć już. I do zobaczenia.
            – Cześć!
            Czuł jak serce mu bije, nie tylko z powodu tego co się stało z Liz. Ale dlatego, że uznał to spotkanie za naprawdę dobre. Poczuł, że mężczyzna skupia się głównie na nim, mimo wątków komediowych. Max mu się podobał i poczuł pożądanie przepływające lekko po ciele. To było przyjemne…
            Szybkim krokiem ruszył ponownie przez park chcąc dostać się jak najszybciej do domu. Liz nie była już w szpitalu, a Gabriel nie chciał go martwić. A on dobrze się bawił na spotkaniu. I to go złościło. Zostawił siostrę w momencie, gdy go potrzebowała.
            Po chwili przyjemności poczuł się jak kupka gówna. Powinien… Wiele rzeczy powinien, a jednak ich nie robił. Wyciągnął komórkę i wybrał numer Cassandry.
            – Cass, co jej się stało? – Nie zamierzał się witać, najpierw chciał wiedzieć co takiego się wydarzyło.
            – Przepraszam.
Płacz przyjaciółki chwile nim zachwiał. Miał ochotę na nią nawrzeszczeć. – Odwróciłam się tylko na sekundę… – Szloch wydostający się ze słuchawki ścisnął mu serce.
– Spokojnie, nic poważnego się nie stało.
– Jak to nie! Ma złamaną rączkę, a to wszystko przez moją głupotę! – Płacz w słuchawce był jeszcze bardziej rozdzierający.
– Damy sobie radę. Ja wiem, że to poważne, ale ogarniemy to. To nie twoja wina. To po prostu chwila. Mogło się zdarzyć każdemu z nas. – Miał ochotę wyrywać włosy z głowy, powstrzymywał się jednak. Chciał wiedzieć co z jego siostrą. Jak może jej teraz pomóc.
– Jesteśmy w domu. Wracaj Sam… – Cichy szept który rozległ się w słuchawce po serii płaczu zaniepokoił go jeszcze bardziej.
***
Zaraz po wejściu do domu ruszył szybko do pokoju dziewczynek.
– Tu są Sam. Obie śpią. – Rozległo się od strony salonu. Cassandra zasnęła w fotelu, widać ją było od wejścia, jej twarz była zapuchnięta i czerwona.
– Moje biedne maleństwo. – Spojrzał na Liz i pogłaskał ją po policzku. Rączka małej była usztywniona. Czuł jak zamiera mu serce, a potem przyspiesza do galopu, gdy mała się poruszyła. – Ciii. Już dobrze, śpij.
– Nie wiedziałem czy mogę ci przeszkadzać, więc postanowiliśmy najpierw zareagować, a potem dopiero do ciebie zadzwonić. Mam nadzieję, że się o to nie gniewasz.
– Niezależnie od tego co by się działo, dzwońcie do mnie. Jeśli nie będę mógł odebrać, zapewne tego nie zrobię, ale w każdej innej sytuacji już tak.
– Cass ci wszystko przekazała? – Po Gabrielu widać było zmęczenie i stres z tego co przeżyli. Ta sytuacja dodała mężczyźnie kilka lat.
– Tak. – Przysiadł obok męża i wyciągnął do niego rękę chcąc przykryć jego dłoń. Nie spodziewał się tego, że Gabe oprze się o jego ciało i wtuli w nie. Czuł drżenie męża na swoim ciele.
– Tak cholernie się bałem. Jak pomyślałem o tych wszystkich konsekwencjach tego upadku…
Przytulił bliżej siebie Gabriela i oparł brodę o jego głowę. – Już jest dobrze.
– Przyjęli nas szybko, bo jest mała. Zrobili jej prześwietlenie, stwierdzili, że nie ma żadnych innych urazów, ale trzeba obserwować. Nie uderzyła główką tylko dlatego, że spadła na przebraną pieluchę... Chociaż tyle szczęścia, że nie uderzyła się tak mocno w głowę. Bo gdyby stało się inaczej…
– Nie myśl nad tym, poradzimy sobie z tym. Poobserwujemy ją, ale sądzę, że nic jej nie będzie. Zachowałeś się rewelacyjnie. Oboje poradziliście sobie z tą sytuacją. – Muskał delikatnie jego włosy ustami, jedną dłonią pocierał o ramię Gabriela, a drugą położył na jego udzie.
– Mam taką nadzieję, bo inaczej… Nie potrafiłbym sobie tego wybaczyć.
– Ciii, spokojnie. Już, trzymam cię. – Nie spodziewał się, że Gabriel się rozpłacze. – Płacz Gabrielu, płacz. Dobrze ci to zrobi. – Nie dziwił się mężczyźnie, że ten zareagował tak emocjonalnie.
***
            Czuł się sfrustrowany i napięty. Liz cały czas płakała z powodu unieruchomienia rączki, a on miał ochotę wziąć jej ból na siebie. Mery słysząc płacz siostry płakała razem z nią, co doprowadzało go do szewskiej pasji. W pracy wziął wolne na kolejne pięć dni, chciał się sam opiekować siostrami. Cassandra przychodziła mimo to i pomagała mu w opiece. Widział jej uważne spojrzenie na to, jak się zachowywał.
            Zarazem dobrze wiedział, że kobieta czuje się winna za to, co się stało. Nie miał jednak o to żalu, nie potrafił się na nią złościć. Każdemu z ich czwórki, wliczając w to gospodynię, mogło się to przydarzyć.
            Odetchnął głęboko zduszając w sobie impuls by wyjść na spotkanie.
            – Kiedy się z nim widzisz? – Cassandra zaszła go od tyłu. Wzdrygnął się słysząc jej głos.
            – A może się nie widzę? Wzięłaś to pod uwagę?
            – Sam… Znam cię. Nie odpuścisz sobie.
            – Właśnie próbuję, a ty mi to utrudniasz. – Warknął do niej wkurzony. Czuł się jak w potrzasku od dwóch dni.
            – Czyli dzisiaj. Zbieraj się. I tak zatruwasz wszystkim tyłki, widzę, że się męczysz. Idź, jeśli to ma ci przynieść szczęście.
            – Nie akceptujesz tego. – Stwierdził fakt.
            – Nie. Ale to twoje życie i twoje wybory. Idź Sam, zanim zmienię zdanie i nie zostanę z nimi. Pamiętaj jednak, że mimo braku mojej oceny, wszystkie twoje wybory wiążą się z konsekwencjami.
            – Pamiętam o tym. – Nie był już tak miły dla swojej przyjaciółki jak na początku. – Chcę zobaczyć… Zresztą nie ważne.

            – Jak będziesz chciał pogadać to po prostu powiedz.

18 komentarzy:

  1. Wkurza mnie ta sytuacja. Strasznie. Po pierwsze mimo wszystko Sam jest w związku. Cóż.. trochę z przymusu ale jednak jest mu dobrze. Gabriel się stara i dba o niego i jego siostry. Jeśli dojdzie do czegoś między Samem i Maxem to dla mnie są skończeni. Obaj bo Max wie, że Sam ma męża. W takim wypadku powinien odpuścić. Nie akceptuje zdrady. Nie w takich okolicznościach. Uhhh.. Coraz częściej myślę, że Gabriel powinien dać sobie spokój z Samem. Teraz pewnie to niemożliwe, ale jak tylko dowie się co ten wyprawia (to nic że na razie to tylko spotkania, mam wrażenie że Sam kusi los co mnie strasznie irytuje) to niech go rzuci i znajdzie sobie kogoś fajnego. To chyba niemożliwe... No to w zamian jak się już dowie to niech będzie zły na Samą. Tak naprawdę, a nie że wybaczy mu po przeprosinach. Niech Sam zacznie rozumieć, że Gabrielowi zależy. Jeśli jednak nadal będą to tylko i wyłącznie zwykłe spotkania to mam nadzieję że pomogą jakoś określić Sama. We wszystkim.
    Trochę chyba zagmatwany ten komentarz, ale Sam wzbudza we mnie tyle negatywnych emocji, że nie potrafię inaczej. Nie wiem czy uda ci się zrobić tak abym go polubiła. Myślałam, że zaczynam go powoli akceptować ale jednak nie. Zachowuje się okropnie. Gabrielowi życzę aby był szczęśliwy, a Samowi aby się ogarnął.
    No nic. Dziękuję, że piszesz i życzę dużo weny. ;)
    Maruda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam fakt, ile osób skomentowało ten rozdział oznacza, że was wkurza to co robi Sam.
      Niektórzy akceptują zdradę, a jest ona tym łatwiejsza, jeżeli druga osoba ma partnera.
      Rozumiem twój komentarz, zastanawiają mnie przyczyny tego, że Sam budzi w tobie negatywne emocje?

      Usuń
  2. Przepraszam, ale... Ja pierdolę. Nie często przeklinam, ale ta sytuacja jest po prostu beznadziejna. Nie pociesza mnie nawet fakt, że Sam przyznał się, że ma męża. Dosłownie czuć, że zrobią coś, czego na sto procent Sam będzie żałował. Już nie wspomnę o Gabrielu. Nosz... Jak tak w ogóle można. Bardzo blisko jest do tego, żebym całkowicie nieznosiła Sama i mało mnie obchodzi, że chce czegoś spróbować, szczególnie za plecami męża.
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem to, że przeklinasz! Jak najbardziej :) Co do żałowania czy też nie to się okaże już niedługo ;)
      Sam, trochę nie zasługuje sobie na waszą sympatię ostatnio, co?

      Usuń
  3. Co się dzieje z Samem? Czemu nie dostrzega Gabriela? Dlaczego mu to robi, skoro teoretycznie wybaczył mu ten ślub?
    Wiem, że spotkanie z przyjacielem nie jest od razu zdradą, ale odczuwanie do tej osoby pociągu nie wróży niczego dobrego, tym bardziej, że unika Gabe, co powoduje, że ich związek nie może ruszyć na przód.
    Mam nadzieję, że Gabriel wejdzie do tej restauracji i coś z tego wyniknie. Nie chcę czytać o zdradzie, niech Sam się lepiej ogarnie.
    Gabe zaufał Samowi, nawet okazał swoją słabość, a Sam chce to zniszczyć.
    Czy przysłowie: Polak mądry po szkodzie sprawdzi się w ty opowiadaniu?
    Mam nadzieję, że nie.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, spotkanie z kimś tej samej płci nie jest od razu zdradą. Aco się z dzieje z Samem, może zdradzi się w to w kolejnym rozdziale :)
      :)

      Usuń
  4. Zdrada mnie mierzi i nie akceptuję ranienia innych w tak okrutny sposób.Sam się miota i zachowuje się w myśl zasady na złość mamie odmrożę sobie uszy.Ma opory,a mimo wszystko brnie w mętną sytuację.Złoszczę się i nie chcę żeby rozpadło się to co ma z Gabrielem .Mam nadzieję ,że się opamięta,bo straci tą nikłą stabilizacją jaką osiągnął.Dziękuję i weny życzę.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość osób zdrada drażni i mierzi. I masz rację, trochę Sam się tak zachowuje. Na złość odmraża sobie uszy. Nie dziwię się, że się złościsz.
      A jak się zachowa Sam, to się jeszcze zobaczy :)

      Usuń
  5. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam opowiadanie, które poszło w zupełnie innym kierunku niż się spodziewałam. A tutaj, cóż, jestem zawyczajnie zaskoczona. Choć cała sytuacja wydaje się teraz o wiele bardziej realna. W końcu w życiu nie jest tak cudownie i nie każde przymusowe małżeństwo wypala.
    Jeśli chodzi o Sama to oczywiście, nie uważam, że postępuje dobrze. Zdrada pozostaje zdradą, a sam chłopak nie za bardzo wie czego chce i strasznie się w tym wszystkim miota.
    Jeśli chodzi o Gabriela to jest mi go zwyczajnie szkoda. Mam nadzieję, ułoży sobie z kimś życie i najlepiej, by był to Sam. Nadal im kibicuję, choć nie będę jakoś specjalnie zła, jeśli skończą z kimś innym. W końcu nasz główny bohater ani nie kocha Gabriela ani nie czuje do niego pożądania. Jeśli to się w żaden sposób nie zmieni to związek będzie męczący dla nich obu. I jasne, Gabriel dba o Sama i troszczy się o niego, ale nie zmusi go do miłości, nie ważne co by zrobił. Choć z drugiej strony główny bohater powinien dać mu szansę i pospędzać z nim czas.
    I hm, jeśli wyjdzie na to, że Max i Sam się w sobie zakochają to uważam iż powinni by być razem. Myślę, że jeśli chodzi o miłość to trzeba być trochę egoistą. W każdym razie ja nie wyobrażam sobie bycia w związku z kimś, kogo nie kocham albo z kimś, kto nie kocha mnie. To nie ma prawa zadziałać tak, by wszyscy byli szczęśliwi.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Jestem ciekawa co myślałaś o tym opowiadaniu na początku i jak myślałaś, w którym kierunku to pójdzie? Niezwykle mnie to interesuje! Tak, w życiu nie jest tak kolorowo. Czasem te koleje życia są niezwykle różne.

      Masz rację, jeśli nawzajem się ludzie nie kochają, to nic z tego nie wyjdzie. I wtedy lepiej się rozstać.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Zaraz komuś nakopię. Uh.
    W życiu jestem pacyfistką i staram się podchodzić do wszystkiego ze spokojem.
    Niestety nie ma nic co tak bardzo mną trzęsie jak zdrada.
    Rozumiem, że Sam został wkopany w to małżeństwo, ale Gabe jest dla niego dobry do cholery! (cholera taka choroba)
    Do niczego go nie zmusza, ani nic. Chciał tylko wierności.
    Osobiście mam nadzieję, że Gabe się dowie, rozwiedzie się z nim i wykopie go z domu. (Wiem, że jest na to zbyt dobry, bo kocha jego siostry, ale tak powinien zrobić).
    Mam nadzieję, że dość szybko się to rozstrzygnie, bo mną szarpie.
    Pozdrawiam
    MGC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kop! ;)
      Rozumiem, że zdrada jest denerwująca. I budzi silne emocje, dlatego też o niej trochę napisałam ;)
      Czy szybko się rozstrzygnie - nie powiem :P

      Usuń
  7. Halo do połowy zgadłam co się stało D: Chyba że w następnym rozdziale się wydarzy wszystko co przewidziałam! Jeejuuuu tyle czekania w niepewności ;-; Niech że Sam w końcu pokocha Gabriela :< ile ja mam czekać na ich miłosne uniesienia :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co przewidujesz? Jestem niezwykle ciekawa! Nie wiem ile musisz czekać :(

      Usuń
  8. A ja kibicuję Maxowi i Samowi c: Chociaż mam takie nieprzyjemne wrażenie, że nie okaże się taki uroczy za jakiego go mam.
    Gabriel strasznie mnie irytuje, zmusił Sama do małżeństwa (miał w sumie wybór, ale źle tak niedobrze), szantażował, a teraz oczekuje nie wiadomo czego. I mimo, że trochę zmienił intencję to nie mogę ich sobie razem wyobrazić.
    Z drugiej strony Sam też trochu irytujący, ale można go zrozumieć. Został sam z siostrami, z firmą, doczepił się do niego bufon, z którym się ożenił i spędzi "nieszczęśliwie" 5 lat. Bo może jednak się okaże, że się w sobie zakochają... Trzymam kciuki, żeby tak się nie stało!
    Ciekawe jaka byłaby reakcja, jakby Gabriel się dowiedział o Maxie, chcę to zobaczyć XD
    Pozdrawiam! ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że im kibicujesz! Tak, Gabriel ma swoje oczekiwania. Samael swoje.
      Dlaczego czekasz na to, żeby się w sobie nie zakochali? :D

      Usuń
  9. Szczerze mówiąc mam wrażenie, że Max chcę Sama jakoś wykorzystać, ale mogłam coś źle przeczytać przez późną porę, eh
    A.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wkurza mnie to, Sam jesteś w zwiazku, a jak widać Gabrielowi bardzo zależy, troszczy się... mam nadzieję, że Sam odpuści Maxa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń