niedziela, 15 października 2017

Rozdział 25

Witajcie!
Przed nami kolejny rozdział :) Wielkimi krokami kończymy to opowiadanie :) Jeszcze dwa tygodnie :) 

Zapraszam was serdecznie :)

            Samael dziękował losowi, że tak szybko nastał piątek. W końcu miał perspektywy na to, by chociaż chwilę dłużej pospać. Gabriel na szczęście rozumiał jego potrzeby. Kolejny dzień pracy już prawie dobiegł końca, a on musiał jeszcze uporządkować faktury, bo ciągle się w tym gubił i musiał wracać.
            Po drodze powinien zrobić zakupy. Chciał zrobić dla nich kolację, coś miłego, romantycznego. Problem polegał tylko na tym, że nie umiał gotować…
            Zadzwonił do Margaret.
            – Dzień dobry, panie Samaelu, coś się stało, że pan do mnie dzwoni?
            – Dzień dobry. Nie, nic. Przepraszam. Ja…
            – W czymś mogę pomóc?
            – W sumie to tak. – Zająknął się skonsternowany. Jak powinien to powiedzieć. – Chciałbym zrobić coś dobrego na kolację i…
            – Romantycznego i zapewne nie ma pan pomysłu. – Starsza kobieta zaśmiała się w słuchawkę, a on czuł, jak na jego policzki wykwita rumieniec. Przejrzała go. – Dzisiaj upiekłam ciasto, więc wystarczy, że dokupi pan jakieś lody i zrobi bitą śmietanę. Potrafi to pan?
            – Tyle razy ci mówiłem, mów mi po imieniu, oczywiście to potrafię. Nie mam pomysłu na danie główne, więc…
            – Niech pan kupi łososia, Gabriel go lubi. Do tego szparagi i szczypior. Białe szparagi trzeba obrać, zielone niekoniecznie, chyba, że są bardzo twarde i usztywnione. Po ugotowaniu warto je podsmażyć na maśle. Przewiązać potem szczypiorkiem, żeby były ładnie zebrane. Po podgrzaniu na maśle będzie to o wiele trudniejsze. Do tego ziemniaki w mundurkach, zapieczone w piekarniku. Łososia proszę zapiec w sreberku, tylko nie dawać dużo pietruszki bo będzie mniej smaczny. Zioła, odrobina soli i soku z cytryny.
            – Jesteś czarodziejką..
            – Od tego jestem. Daj mi pięć minut, a wyślę ci listę zakupów i dokładne instrukcje sms–em. Do tego oczywiście warto postawić na wino i wodę z cytryną i miętą.
            – A co jeśli mi to nie wyjdzie?
            – Łosoś nie może nie wyjść, a zajmuje dość mało czasu. Tak samo ziemniaki, tylko rozkrój je i oprósz solą i pieprzem, wtedy wyjdą idealnie.
            – Nawet nie wiesz jak bardzo ci dziękuję.
            – Nie masz za co, Gabriel dzięki tobie jest szczęśliwy, a to dla mnie najważniejsze. A teraz kończmy już, to wyślę ci dokładne instrukcje.
            – Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.
            Po chwili zastanowienia zadzwonił do przyjaciółki, jeżeli już się zdecydował chciał to przeprowadzić do końca.
            – Cześć Sam, coś się stało?
            – Nie, nie, tylko… Czy moglibyście z Davidem zająć się małymi dzisiaj w nocy? Wiem, że proszę o bardzo wiele, ale…
            – Jasne, nie ma sprawy, tylko go o tym uprzedzę, zapewne się ucieszy. Lubi twoje siostry.
            – Nie będzie to dla was zbyt obciążające? – Zastanawiał się czy nie prosi o zbyt wiele.
            – Nie, co się dzieje Sam? Niepokoi mnie to w jaki sposób mnie o to pytasz, coś się stało? Coś z Gabrielem?
            – Cass… Ja chciałbym… – Zamilkł na chwilę i przełknął głośno ślinę, to nie będzie się zbyt wiele różniło od tego co już do tej pory robili, nie powinien tak się wstydzić. Był dorosły do jasnej cholery i chciał… – Chcę go dzisiaj uwieść. Najpierw kolacja, a potem zobaczymy. Nie chcę by się ode mnie odsuwał.
            – Jezu, w końcu! Już myślałam, że na zawsze zostaniesz prawiczkiem i nigdy nie prześpisz się ze swoim mężem! – Zaśmiała mu się w słuchawkę, na co i on nie mógł powstrzymać uśmiechu.
            – Wredna małpa z ciebie.
            – Tak, a przy tym prawdziwa przyjaciółka. Tym bardziej David nie ma nic do gadania. – Roześmiała się jeszcze głośniej do słuchawki. – Cieszę się, serio, że w końcu się na to zdecydowałeś. Ostatnio aż przykro się na was patrzyło. Wcześniej to on gonił za tobą, teraz ty za nim. Czas byście w końcu się spotkali, a nie ciągle tylko krążyli wokół siebie.
            – Od kiedy ty jesteś taka mądra, co? Wyjaśnisz mi to?
            – Od momentu, gdy wzięłam odpowiedzialność nie tylko za swoje życie, ale także mojego dziecka i Davida w pakiecie. Ty masz ją już dawno na sobie, ale trochę się w tym wszystkim pogubiłeś.
            Nie przyznał się jak bardzo zabolały go te słowa. Dawno już mogło być między nim i Gabrielem spokojnie, a przez to jak się zachowywał nie udało im się to.. – Masz rację, pogubiłem się, jak cholera.
            – To już ustaliliśmy, pytanie najważniejsze brzmi, czy już się odnalazłeś?
            Rzeczywiście jego przyjaciółka była mądrą kobietą. – Tak – westchnął. – W końcu to zrobiłem, również dzięki tobie.
            – Będę nieskromna, ale wiem o tym. A teraz rób te zakupy, ja pakuje małe, bo jeszcze u was jestem i David mnie za chwile odbierze. Owocnej nocy kochany.
            – Dzieci z tego nie będzie, wiesz o tym? – Zaśmiał się do telefonu słysząc oburzone parsknięcie przyjaciółki.
            – Może i nie, ale dobry seks, jak najbardziej. A teraz spadaj, muszę się zająć małymi. – Powiedziała pieszczotliwie i się rozłączyła. Nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu spowodowanego tym, że jej przyjaciel w końcu przejrzał na oczy. Spojrzała na dziewczynki raczkujące i próbujące się podnosić na podłodze. – Wasz brat jest jednak mądrym facetem. A teraz zbieramy się do domku.
***
            Zbliżała się godzina dwudziesta, Sam miał już wszystko przyszykowane do położenia kolacji na stół. Z tego co wiedział Gabriel wracał już do domu, nie mógł się tego doczekać. Denerwował się, nie mógł powstrzymać nerwowego zaciśnięcia żołądka i lekkiego drżenia rąk. Był ciekaw tego, jak mężczyzna zareaguje na to, co przygotował.
            Sam ubrał się w spodnie od garnituru, ciemną koszulę i krawat. Co chwilę go poprawiał, ponieważ drażnił on jego szyję. Czuł gule w gardle, która co jakiś czas odbierała mu powietrze. Nie, jednak krawat nie był dobrym pomysłem. Za bardzo go dusił, a to miała być przyjemna randka. Udał się do ich sypialni i odwiesił go na wieszaku do tego przeznaczonym. Gdy ponownie schodził na dół, usłyszał drzwi otwieranych zamkiem. Zdążył na czas, by zgasić światło w salonie i przedpokoju.
            – Sam, jesteś? – Usłyszał zaskoczony głos męża. Wnętrze rozświetlały pojedynczo poustawiane świeczki, tworząc przyjemną atmosferę.
            – Tak, cześć. – Wyszedł z kuchni, gdzie zdążył nastawić piekarnik na odpowiednią temperaturę i podszedł do męża.
            – Co to za okazja? O czymś zapomniałem, czy…
            – Cii. Wszystko jest okej, po prostu… Chciałem ci zrobić niespodziankę, a wiedziałem, że później wracasz.
            – Sam to wszystko przygotowałeś? – Mężczyzna spojrzał na stół, na którym poustawiane były równo kieliszki, półmiski z sałatką, świeczki i wino.
            – Tak, w kuchni piecze się łosoś, tylko dopiero go nastawiłem, żebyś zdążył iść pod prysznic czy coś… – Skończył kulawo. Nim się obejrzał, został przyciągnięty do pocałunku. I cholera, musiał przyznać sam przed sobą, że lekko ugięły się pod nim kolana.
            – Zaraz będę gotowy. Daj mi dziesięć minut. – Roześmiał się na widok pędzącego na górę, po schodach Gabriela.
***
            Szykowanie romantycznych kolacji ma to do siebie, że po gotowaniu należy niektóre zapachy wywietrzyć. Na szczęście pomyślał o tym w porę, więc zapach ryby nie rozniósł się po całym domu.
            Przygotował wszystko tak, jak powiedziała mu Margaret i podał Gabrielowi prawie pod sam nos. Dosłownie, ponieważ idąc z talerzami zdążył się potknąć ze zdenerwowania. Obaj się z tego roześmiali.
            Gabriel nalał im wina do kieliszków i uważnie obserwował jego ruchy, gdy siedli po dwóch stronach stołu. Czuł się przyszyty do krzesła pod tym spojrzeniem. Krew w jego ciele zaczynała szybciej krążyć. Te kilka łyków wina, bez wcześniejszego jedzenia… Nie były one dobrym pomysłem. Wiedział, że szybko się upije, jeśli nic nie zje. Na dodatek pół dnia nie miał nic w ustach, a spojrzenie Gabriela nie pomagało. Mężczyzna skosztował rybę i przymknął oczy.
            – Mhmmmm. – Wymruczał pod nosem i uśmiechnął się do niego. – Wyborna.
            – Dziękuję. – Rumieniec na jego policzkach, grzał go od środka. – Gabriel, ja…
            – Jak ci minął dzień?
            Co w sumie chciał powiedzieć? Wiesz, chciałem wylądować z tobą w łóżku? Chodźmy tam teraz? Był tak cholernie beznadziejny w tym wszystkim.
            – Całkiem dobrze, chociaż bardzo intensywnie, kończymy kolejną inwestycję. Nadal nie ogarniam tego wszystkiego jeśli chodzi o faktury, ale ogólnie jest w porządku, a tobie?
            – Miałem spotkanie z autorem, który był tu przejazdem. Zresztą opowiadałem ci o tym. Bardziej nudnego człowieka chyba jeszcze nie spotkałem. Cieszę się, że chociaż jego powieści są tak wciągające, chociaż to zastanawiające dlaczego tak jest. To w ogóle nie pasuje do tego faceta.
            – Może opisuje to co sam chciałby przeżyć i zachować w takich sytuacjach, a niekoniecznie ma takie możliwości i siły..
            – Pewnie masz rację, ale to spotkanie było bardzo… frustrujące, to odpowiednie słowo. Na szczęście udało nam się porozumieć i wkrótce wydamy jego książkę.
            – O czym będzie?
            – Kryminał o pewnym psychopacie. – Roześmiał się na widok miny Samaela. – Wiesz jak lubię książki w tym kierunku.
            – Aż za bardzo – ciche parsknięcie wydostało się z jego ust. – Ostatnio wybierasz same takie do wydania, a może czas się przerzucić na jakiś dobry romans? – Puścił mu oczko.
            – Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz. – Obaj roześmiali się głośno na to stwierdzenie.
            – No nie, nie będę oszukiwał.
            – Dziewczynki śpią?
            Widział błysk w oczach Gabriela i czuł się połechtany tym jak na niego patrzył. Sam też nie mógł odwrócić od niego wzroku. Mężczyzna w czarnej koszuli z dobrze dopasowanym czarnym garniturze wyglądał cholernie męsko i przystojnie. – Nie wiem. Dzisiaj… Śpią u Cassandry i Davida. – Ciepły uśmiech Gabriela tylko dodał mu odwagi.
            – Wszystko zaplanowałeś, co?
            – Spontaniczny plan na wieczór. Chociaż przyznaje, stało się tak dzięki temu, że miałeś spotkanie. – A mnie nagle złapała spontaniczna odwaga! Pomyślał.
            – Teraz wydaje mi się ono całkiem przyjemne, jeżeli czeka na mnie w domu taka niespodzianka.
            Sam czuł jak atmosfera między nimi gęstnieje. Chciał teraz podejść do męża i przycisnąć się do niego.
            – Też mi się tak wydaje. – Jego głos stał się bardziej schrypnięty. Po chwili wahania położył dłoń i ręce męża i pogłaskał ją lekko kciukiem. – Chciałbym, żeby takie wieczory zdarzały się między nami częściej, a ty?
            – Tak, też bym tego chciał. – Widział jak Gabriel oblizał usta zanim wypowiedział te słowa, skupił na nich wzrok.
            To jak Samael na niego patrzył… Cholera, to było tak gorące, już teraz najchętniej zaciągnąłby męża do sypialni i miał go przed sobą nagiego, chętnego tak jak w tej chwili. Widział to w jego twarzy, sam zresztą fakt, że przygotował dom tylko dla nich dwóch.. był cudowną niespodzianką. Nikt nie mógł im do rana przeszkodzić.
            Również pogłaskał dłoń Samaela w czułej pieszczocie. Delikatnie obrócił obrączkę na jego palcu i uśmiechnął się do niego szeroko.
            – Jestem tak cholernie dumny, że jesteś ze mną. – Musiał mu to powiedzieć. – Kocham cię Sam. Nawet sobie tego nie wyobrażasz jak bardzo.
            – Ja ciebie też Gabe. Też cię kocham. – Chciał to powiedzieć na głos, chciał dać Gabrielowi tę pewność co do jego uczuć, że w najbliższym czasie one nie ulegną zmianie.
            Podniósł się ze swojego miejsca i z wdziękiem zbliżył do męża. Pochwycił jego twarz i złożył na ustach przelotny pocałunek. Następnie całą swoją uwagę skupił na całowaniu całej twarzy, powiek, nosa, najpierw jednego policzka, następnie drugiego. Wrócił do ust Samaela i pogłębił pocałunek. To było to, czego potrzebował przez cały dzień.
            Przyzwyczaił się do tego, że przed wyjściem do pracy całował Samaela. Uwielbiał gładzić jego policzek, gdy był zarumieniony. Lubił to odczucie, gdy mężczyzna znajdował się w jego ramionach, gdy trzymał się kurczowo jego ramion, nawet tego nie zauważając.
            Nie spodziewał się tego, że po czasie, jaki minął od początku ich związku Sam odnajdzie w nim swoje miejsce. Gabe rozumiał jego sytuację – dał mu czas, by mąż odnalazł się i dał im szansę. Gdyby ktoś kilka tygodni temu powiedziałby mu, że między nim, a jego mężem, wszystko się ułoży zapewne roześmiałby mu się w twarz. Wtedy nic tego nie zapowiadało, a teraz?
            Teraz Samael dawał się bez oporów całować i wydobywał ze swojego ciała te ciche jęki, które tak pokochał. Oderwał się od mężczyzny, gdy zaczęło brakować im tchu.
            – Kochaj się ze mną Gabe.
            – Zamierzam kochanie, zamierzam. Nie odpuszczę ci tego.


9 komentarzy:

  1. Zołza, robisz rozdziały które się za szybko kończą bez tego na co czekam ������

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :P Już w następnym rozdziale będzie to na co czekasz :P

      Usuń
  2. Świetny rozdział:). Polsat Ci się załączył?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego kończysz w takim momęcie??? Chcesz żebym na zawał zeszła?? A ja już tak bardzo czekałam na ten WIELKI FINAŁ ICH MIŁOŚCI, a tu jeszcze tydzień żyć muszę w męczarniach niewiedzy. 😢
    Ale tak po za tym to rozdział bardzo fajny 😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego kończę w takim momencie? Bo niestety zdarza mi się być złą duszą :P Nie chcę żebyś na zawał zeszła. Już za trochę ponad godzinę będziesz mogła przeczytać kolejny rozdział :)

      Usuń
  4. No w końcu am wziął sprawy w swoje ręce. Bez jego interwencji Gabe mógłby się jeszcze wahać, gdyż nie chciał osaczać Sama, a teraz już nic im nie przeszkodzi.
    Cieszę się, że Sam dojrzał do tego związku :)
    Teraz już wszystko musi ułożyć się dobrze :)
    Super, że najlepsza przyjaciółka Sama zostanie mamą i będzie mieć kochającego partnera :)
    Prawdziwy przyjaciel to skarb :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    cudownie, fantastycznie Sam się postarał z tą kolacją, niespodzianka się udała, ale mnie zastanawia jedna sprawa David, jaki David? czy ja coś przeoczyłam, bo Mick jest ojcem dziecka Cassandry...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń