W środę skończyłam „Sposobność”, przed nami 3
rozdziały i epilog. Epilog jest dość krótki ma ledwie 4 strony, ale myślę
sobie, że tylko tyle było potrzebne. Stąd też mam do was pytanie czy wolicie
epilog np. w środę o godzinie 00.00 czy wolicie poczekać do niedzieli? Wybór
należy do was.
Aktualnie robię sobie dwa tygodnie przerwy od pisania.
Muszę się oczyścić po „Sposobności” by całym sercem wejść w kolejny tekst. Kto
wie, może zacznę go pisać już 9 października? Ale wy, na efekty będzie musieli
jeszcze trochę poczekać :D.
Pozdrawiam i czekam na wrażenia!
Rozdział 23
Dwa tygodnie
później
Sam
po powrocie z uczelni z zajęć do domu skierował się do gabinetu, gdzie odnalazł
męża. Podszedł do Gabriela i schował się w jego ramionach.
– Aż
tak?
–
Mmm. – Wymruczał w ramionach męża i przymknął oczy. – Tak jest dobrze… –
Wyszeptał. – Jestem tak okropnie zmęczony, ale mimo to szczęśliwy… – Ziewnął
przeciągle. – Podobało mi się.
– To
dobrze. Dziewczynki już śpią, chociaż dzień miały okropny. Płakały jak najęte,
chyba urządziły sobie konkurs, która głośniej będzie wyć.
Zauważył
skrzywienie warg męża i dotknął lekko jego policzek.
– Ale
dałeś sobie dzielnie radę. – Przesunął dłoń na ramię mężczyzny i poklepał go po
ramieniu wysuwając się z objęć męża. – Muszę wziąć kąpiel, czuję się brudny.
–
Przyszykować ci kolację?
Poczuł
pocałunek na policzku, spojrzał w kierunku Gabriela. Jak powinien powiedzieć o
tym czego chciał?
–
Nie, dziękuję. Wolałbym, żebyś… – spojrzał na niego ponownie, spuścił wzrok,
nie będąc do końca w stanie patrzeć na męża w momencie, gdy wypowie swoją
prośbę. – Pójdziesz ze mną? – Widział zaskoczony wzrok Gabriela na sobie co
jeszcze bardziej odebrało mu pewność siebie. Czy powinien coś więcej dodawać?
Czuł jak ciepło rozchodzi się po jego policzkach. Cisza zaczęła się przedłużać.
– Jeśli…
–
Idź, a ja zaraz do ciebie przyjdę.
Szeroki
uśmiech rozjaśnił twarz Gabriela, podobało mu się to. Po raz pierwszy od dawna
czuł potrzebę uszczęśliwiania kogoś. I nie były to jego siostry czy rodzice.
Czuł się z tym cholernie dobrze. Sam też potrzebował obecności męża w swoim
życiu.
Przez
ostatnie dwa tygodnie dużo rzeczy się zmieniło. Tym razem to Gabriel starał się
go unikać po tym jak go odrzucił. A przecież to on, Sam, powinien czuć się tym
faktem obrażony i unikać męża jak ognia. Jednak nie tym razem. Musiał przełknąć
swoją dumę i teraz to on starał się o względy męża. Chciał z nim przebywać i
rozmawiać. A im bardziej ten się odsuwał, tym chętniej się do niego zbliżał.
Czy cholera było z nim coś nie tak? Drażniła go niedostępność Gabriela.
To
wszystko było lekko pokręcone. Sam nie wiedział czemu dokładnie wyszedł z taką
propozycją. Brakowało mu tej intymności, która zaczęła się między nimi tworzyć,
a na którą teraz jego mąż sobie nie pozwalał. Czy to dlatego, ze powiedział mu,
że się w nim zakochuje? Czy może nie uznawał jego motywacji do zbliżenia?
Cholera jasna, nie robił tego, bo chciał zapomnieć o całej tej sytuacji i o
Maxie.
W
końcu przyznał się sam przed sobą, że mąż mu się podoba. Odczuwa w stosunku do
niego pożądanie, na przykład widząc Gabriela wieczorem w ręczniku ma ochotę
zerwać go z niego i widzieć mężczyznę nago, leżącego tuż obok niego. Teraz
jednak wiedział, że nie może go dotknąć. Tylko z tego względu, że
Gabriel wciąż i wciąż się odsuwał. Niech to wszystko szlag jasny trafi.
W
łazience nalał gorącej wody do wanny, dolał do niej płynu do kąpieli. Wszystko
zrobił tak, by Gabriel mógł usiąść za nim, a on mógł się o niego oprzeć.
Rozebrał się i wszedł powoli do wody. Przymknął oczy i odchylił głowę na tył
wanny pozwalając by jego ciało się rozluźniło. Po chwili poczuł jak woda
ponownie zaczyna się poruszać, a Gabe siadł po drugiej stronie. Zmarszczył brwi
na ten widok, nie o to mu chodziło.
–
Dlaczego się tak marszczysz? – Lekki uśmiech na twarzy mężczyzny tylko go
zdenerwował. Czy był aż tak głupi?
–
Chciałem… – Zamilkł. Może niepotrzebnie się starał. Może zauroczenie Gabriela
minęło i teraz tylko w ten sposób się wygłupiał? – Nic… Już nic. – Oparł się
ponownie wygodnie, starając się ułożyć nogi tak by nie dotykać nimi męża. Skoro
nie chciał być z nim, to po co przychodził? Nie chciał żyć na odległość.
–
Sam, oj Sam. – Przysunął się bliżej męża i nie zważając na jego opór, kolana
mężczyzny, które zapewnie wpiją się w jego klatkę piersiową, przysunął do
siebie bliżej kochanka. – Chodź do mnie, nie zapieraj się tak. – Roześmiał się
na widok miny mężczyzny i przysunął się jeszcze bliżej.
– Ja…
Już… Przepraszam. – Miał ochotę się gdzieś schować, może wszystko to co robił
było beznadziejne i tandetne?
– Nie
masz mnie za co przepraszać. To ja powinienem to zrobić.
–
Odsunąłeś się ode mnie. – Nie czuł złości, stwierdził fakt. Wiedział doskonale,
że Gabriel miał ku temu powód. Jednak zabolało go to.
–
Odsunąłem. – Potwierdził, obserwując reakcję Samaela. Jak powinien mu to
wszystko wytłumaczyć? Poczuł jak mięśnie Sama się napinają, wyobrażał sobie ile
siły woli kosztowało go żeby się nie odsunąć. Widział wzrok skierowany na
kolana, nie patrzący na niego, ponownie ukrywającą się za murem istotę. –
Ponieważ cię pragnę. – Szybkie uniesienie głowy było tym czego się spodziewał.
–
Odsunąłeś się, ponieważ mnie pragniesz? To cholernie nielogiczne! – Warknął do
niego mąż. Uwielbiał ten jego charakterek.
– A
jednak. Powiedz mi, jak miałem się do ciebie fizycznie zbliżać, skoro to za
każdym razem, powodowało we mnie tak silne pobudzenie? Sam, nawet nie
wiesz co ze mną robisz, jesteś tego tak cholernie nieświadomy… – Spojrzał
mężowi głęboko w oczy. Przesunął rękę w kierunku brzucha Samaela.– Mogę? –
zapytał delikatnie, kierując się coraz niżej i niżej, obserwował reakcję męża.
Tak jak podejrzewał, penis Sama był w lekkim wzwodzie, drgnął pod wpływem jego
dotyku. – A teraz ty wysuń rękę i mnie dotknij kochanie. – Po chwili
niepewności malującej się w oczach mężczyzny, ten zrobił to o co go prosił i
rozszerzył szeroko oczy. – Właśnie o tym mówię Sam. Za każdym razem, gdy cię
widziałem, czułem twój zapach, zaczynałem reagować jak nastolatek. Zaczęło mi
to przeszkadzać… Nie zrozum mnie źle. – Dopowiedział słysząc szybki, głęboki
oddech męża. – Nie chciałem cię do niczego przymusić, chciałem żeby wszystko
rozegrało się w odpowiednim momencie.
– I
nie pomyślałeś przy tym wszystkim, że też mnie pociągasz…
–
Sam, ja…
– Czy
masz pojęcie ile zeszłych wieczorów spędziłem pod prysznicem lub w wannie
robiąc sobie dobrze? Czy wiesz ile razy musiałem tłumić swoje jęki i szeptem
wypowiadać twoje imię? – Mając dłoń nadal na erekcji męża poczuł jak draga w
jego rękę pod wpływem wypowiadanych przez niego słowa. – Byłem gotowy już
tydzień temu na to, żeby… Ale ty mnie nadal nie chciałeś, a ja… przestałem czuć
się pewnie. – Dopowiedział.
– Nie
wiedziałem, że…
– Bo
mnie unikałeś Gabrielu, zamiast ze mną porozmawiać. Sam narzuciłeś te zasady,
teraz myślisz czemu mam o to do ciebie żal.
–
Masz rację Sam. – Pochylił się bliżej męża i musnął jego wargi swoimi.
–
Wiem, że mam. Nawet teraz, siadłeś w odległości ode mnie. Nie chciałeś siąść za
mną… – Czy powinien mieć o to żal? W końcu sam pierwszy oparł się o tył wanny,
nie pomyślał jednak, że Gabriel zajmie jej drugą stronę.
–
Chciałem, ale się zawahałem. Leżałeś tak błogo zrelaksowany, że nie chciałem ci
w tym przeszkadzać.
– A
jak przeszkadzać Gabrielu? Że mógłbym się o ciebie oprzeć? – Parsknął krótkim
śmiechem. – Mógłbym cię czuć pod sobą? Chciałem tego. – Nie zdążył nic więcej
powiedzieć, ponieważ Gabriel wstał gwałtownie, nagle miał jego erekcję na
wysokości twarzy, oblizał bezwiednie usta, chcąc zakosztować główki…
–
Zabijasz mnie Sam, patrząc tak na mojego fiuta i oblizując się, wcale mi nie
pomagasz. Przesuń się kochanie i zrób mi miejsce za tobą.
–
Zaraz. – Wyciągnął dłoń i chwycił penisa mężczyzny, przesunął po nim kilka razy
ręką, kciukiem zahaczając o główkę i szczelinkę na niej. Nogi Gabriela lekko
drżały. Już po chwili nachylił się i polizał grzybiastą bulwę, by zaraz potem
wsadzić ją do ust i rozciągnąć je lekko na jej szerokości.
–
Sam, kurwa, chcesz mnie zabić! – Krzyknął imię męża, a potem musiał się bardzo
powstrzymywać by nie zareagować gwałtowniej. Miał ochotę chwycić głowę
mężczyzny, trzymać go w uścisku, gdy ten będzie ssał jego fiuta. Pchnął lekko
do przodu nie mogąc się powstrzymać. – Nie utrzymam się tak długo kochanie. –
Nie potrafił zamknąć oczu i nie patrzeć na Samaela w tej chwili. Czuł język
chłopaka przesuwający się po jego główce, liżący go i pieszczący. Jego mięśnie
zaczynały drżeć. – Kochanie lepiej przerwijmy to w tym momencie, bo… – Nie
dokończył, ponieważ Sam wsunął delikatnie palec w jego odbyt. Poczuł jak orgazm
rozpływa się po jego ciele, mięśnie drżały po jego skórą. Woda zakołysała się
pod nim, gdy jego nogi się ugięły.
– Mam
cię Gabrielu. Mam cię. – Ciepły chwyt dłoni Samaela zapewnił mu stabilizację.
Pochylił się i oparł o krawędzie wanny. Czuł jak bardzo kręci mu się w głowie,
nogi drżały z powodu nagłego rozluźnienia. – Chodź do mnie. – Klęknął w wannie
między nogami Samaela, opierając o mężczyznę czoło. Czuł jak ramiona męża
zawijają się wokół jego ciała, głaszcząc je powolnymi ruchami. Był rozluźniony,
ciepło rozpływało się po jego ciele. Podniósł głowę i musnął usta Sama, po
chwili pogłębiając pocałunek. Poczuł swój smak na języku kochanka. Pierwszy raz
całował kogokolwiek po tym, jak zrobił mu dobrze. Wiedział, że tak już pozostanie,
tylko z Samaelem. Chciał tego. Zachęcił język partnera do zabawy, musnął jego
policzki, wycofał się i ponownie zaatakował.
Chciałby wziąć Sama do łóżka, kochać się z nim,
pieprzyć. Jak powinien mu o tym powiedzieć? Cholera! Powinni jeszcze zaczekać, mimo
wszystko chyba obaj potrzebowali jeszcze trochę czasu na to, by się do siebie
przyzwyczaić. Zwłaszcza Sam. Nie zamierzał go do niczego zmuszać, a dwa
tygodnie bycia dla siebie miłym i bycia blisko niczego nie zmieniły. Wątpił,
żeby jego mąż mu ufał, kochał go i pragnął. Mimo jego słów o zauroczeniu.
Średnio był w stanie w nie uwierzyć
Przesunął dłonią po włosach Samaela, wplątując w nie
dłoń, pieszcząc lekko skórę głowy. Przysunął się do niego jeszcze bliżej, czuł
dłonie męża krążące po jego ciele, pobudzające go. Chciał więcej. Dużo więcej.
Odsunął się.
– Zrób mi miejsce Sam. – Powiedział do kochanka. Trudno
mu było rozstać się z jego ustami, odsunąć się od nagrzanego i chętnego ciała.
Ponownie wstał i przy lekkim wygięciu ciała, udało mu się wsunąć za Sama i
oprzeć ciało męża o własne. Westchnął przyjemnie.
Włączył stopą kran dolewając gorącej wody do wanny. Znowu
poczuł się… Odepchnięty. Coraz trudniej było mu nie myśleć o Gabrielu. Na
zajęciach rozmyślał tylko o tym, że chciał wrócić do domu i spędzić czas z
mężem, nawet jeśli miałby z nim tylko leżeć w łóżku i czytać. Pragnął tego i w
końcu przestał się tego bać. Tylko nie potrafił o to poprosić.
Przymknął oczy i oparł się o Gabriela, rezygnując z
wcześniejszych planów. To było ewidentne dla niego, że mąż go nie chciał. Nie
teraz.
Poczuł dłoń sunącą po jego boku. Niespieszna
pieszczota pozwoliła mu się lekko zrelaksować. Nie chciał pokazywać jak bardzo
zależało mu na czymś innym dzisiejszego wieczoru.
Wiedział, że Sam również jest dość mocno pobudzony,
nie chciał iść w kierunku pieszczot, a zarazem nie chciał zostawiać w ten
sposób męża, który zrobił mu tak wielką przyjemność.
– Nie musisz. – Powiedział, gdy poczuł jak dłoń męża
niepewnie przesuwa się na jego erekcję. Nie chciał tego w ten sposób, nie gdy
tak się czuł.
– A co jeśli chcę?
Poczuł ten szept w całym swoim ciele. Odsunął się
lekko od Gabriela i odwrócił głowę na tyle by go widzieć.
– Nie wydaje mi się, a nie chcę cię do niczego
zmuszać.
Słyszał smutek w głosie męża, kiedy to spieprzył?
Chwycił Samaela w pasie i przysunął bliżej siebie. – Sam, pragnę cię,
cholernie. Ale też nie chcę cię do niczego zmuszać. I dlatego… Czasem się
napinam, bo nie chcę przekroczyć twoich granic. Boję się tego, że możesz się w
każdej chwili obrócić na pięcie i mieć gdzieś to co nas łączy.
– Boisz się zranienia, a ja ci tego nie ułatwiłem. –
Przyznał szczerze. Gabriel dużo mówił o uczuciach, a on mimo wszystko nie był
do tego przyzwyczajony. Zamknął się na to, by móc o tym mówić. To bolało, tak
cholernie bolało.
– Tak. Ty masz swoją przeszłość i ja. To dla nas
obojga nie jest łatwe.
– Przepraszam. – Nie wiedział co innego powinien
powiedzieć. Zranił swojego męża, wiedział o tym, ale pierwszy raz pożałował
tego tak naprawdę.
– Nie masz za co, po prostu… Dla mnie to, że ze mną
jesteś również jest nowe. Nigdy nie zajmowałem się dziećmi, ty już masz jakąś
praktykę, więc niekiedy gdy biorę twoje siostry na ręce – boję się jak jasna
cholera. A przecież, przynajmniej tak myślę, jestem ci potrzebny. Chcę ci być
potrzebny. Chciałbym być dla ciebie wsparciem.
– I jesteś. – Oparł się wygodniej na klatce piersiowej
męża. – Przez ostatnie miesiące… Oduczyłem się mówić o tym co mnie boli, czego
pragnę, co mnie martwi. Skupiałem się na czymś zupełnie innym, do tego mój
ojciec się złościł o to, że się przejmuję. Że mówię o mojej matce. A ja… Musiałem
o niej mówić, nie chcę o niej zapomnieć. Była ważną częścią mnie. Ukształtowała
mnie z ojcem, na człowieka jakim jestem. Pielęgnowała mnie i dbała… Cholera. –
Przełknął gulę w gardle.
– Sam. Jesteś dla mnie ważny. Bardzo ważny. Liz i Mery
również. Jesteście moją rodziną. I nie chciałbym, żebyś nie mówił o swoich
rodzicach tylko dlatego, że kilka miesięcy miało na ciebie taki wpływ. Oni…
Będą istnieć w tobie, a przez ciebie będą istnieć w twoich siostrach. To ty im
opowiesz anegdotki rodzinne, opowiesz jacy byli wasi rodzice. To będzie ważne.
I dla ciebie i dla nich. Chociaż oni nigdy nie będą tak ważni dla nich jak ty.
Bo nie będą ich znały. To ty będziesz im zastępował ojca i matkę. Będziesz je
uczył pisać, liczyć, wypuszczał na pierwsze randki.
– Dziękuję. – Pocałował Gabriela i osunął się głębiej
w wodę, opierając głowę o pierś Gabriela.
– Woda się robi zimna, posiedzimy jeszcze chwile i
wychodzimy.
– Mhhmmm. – Wymruczał sennie.
– Nie śpij.
Poczuł pocałunek we włosach. Nie mógł powstrzymać
uśmiechu. – Nie śpię. Odpoczywam, regeneruje się. Jutro na zajęcia, potem do
pracy. Muszę mieć siły.
– To kończymy. Trzeba się umyć. I idziemy spać.
– Ech. Tak, kończymy.
– Może ja to zrobię? – Nie czekając na odpowiedź wziął
na ręce żel i musnął pierś Samaela. Zaczął myć jego ciało, czując jak przy tym
jego mąż się rozluźnia, mięśnie mężczyzny przez chwilę się napinały, by
następnie ulec odprężeniu.
Jak skończył zobaczył, że Samael ma zamknięte powieki
i cicho oddycha. Widocznie był bardzo zmęczony. Zastanowił się jak teraz
powinien się zachować. Obudzić go.. czy postarać się wyjść razem z mężem?
Po tym jak woda zaczęła się robić jeszcze bardziej
chłodna, postanowił oprzeć Samaela o brzeg wanny, wyszedł z niej i wytarł się
szybko. Następnie podniósł Sama i zaniósł go na łóżko. Tam przykrył go kołdrą i
wyszedł z pokoju. Miał jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.
Fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńTylko szkoda że to opowiadanie dobiega końca.
Będzie mi brokować Gabriela i Sama.
No ale...
Życzę weny na następne opowiadanie.
Dziękuję. Też mi trochę szkoda. Mnie również będzie go brakować :) Ale czas je zakończyć.
UsuńDziękuję. Przyda wena się przyda :)
Skasował mi się komentarz, dołujące. No, ale nic. Jedziemy jeszcze raz c:
OdpowiedzUsuńSzkoda, że opowiadanie zbliża się do zakończenia. Lubię je i w jakiś tam sposób zżyłam się z bohaterami. Choć z drugiej strony jestem ciekawa co przyniesie nam nowe opowiadanie, więc nie będę narzekać.
Ale pozostańmy jeszcze przy naszym kochanym Gabrielu i Samie. Ich rozmowa na początku była tak trochę bardzo niezręczna. Później wyjaśnili sobie co nieco i było lepiej. Choć nadal krążą wokół wszystkiego, zamiast po prostu coś powiedzieć lub zrobić. Nie, żebym ich nie rozumiała, ale no .-.
Nadal jest słodko i uroczo.
Weny życzę i pozdrawiam!
Oh, przykro mi! Ale ten jest rewelacyjny :) Mnie również jest szkoda, że opowiadanie się kończy, ale to już jego czas :) Ja również zżyłam się z bohaterami, byłam z nimi prawie 1,5 roku :)
UsuńHa, jak to przy rozmowach :D Czasem bywa niezręcznie.
Haha, a widzisz :D Jak to w życiu. Czasem ludzie w okół siebie krążą :)
Wena się przyda, dziękuję :)
Rozdział cudowny! Jezu...w końcu ;) Myślę że dorośli do siebie. Teraz będzie tylko lepiej, tuż to już finał!!! ;)
OdpowiedzUsuńCo do epilogu... proszę w sobote ;) Nie zmieniaj terminu. Pomęcz nas trochę ;P Się odezwałam... eh no cóż poczekam na to cudo! <3
weny na nowe opowiadanko! PS: Wiesz że mało jest postapokaliptycznych? :P a tak tylko xd
Masz dużo racji :) I ekstra to określiłaś :) Dorośli do siebie :)
UsuńMasz rację ;) Nie będę zmieniać terminu :D A pomęczyć was mogę ;)
Wiem, że jest mało postapo, ale to nie moje klimaty :D Nie czuję tego w ogóle ;)
A wena się przyda :)
Czyżby się sprawdziło przysłowie, że zakazany owoc lepiej smakuje? Gabriel odsunął się od Sama, dzięki czemu Sam zaczął szukać z nim kontaktu, który w końcu czyni z nich partnerów. Są wobec szczerzy, nareszcie. Myślę, że wszystko zmierza ku dobremu, a jeśli Sam chce, żeby Gabe już mu uległ to niech go uwiedzie, chyba wie już jak ;)
OdpowiedzUsuńCo do epilogu, to pozostawiam to w Twoich rękach. Odwiedzę Twój blok niezależnie kiedy wstawisz epilog :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S Mam nadzieję, że tym razem nie karzesz nam tak długo czekać na Twoją wspaniałą twórczość. Już jestem ciekawa, jaki masz pomysł na kolejną opowieść :)
Hahaha może trochę się sprawdziło ;) HAhahhaa pytanie czy Gabriel chce być uwiedziony ;)
UsuńEpilog będzie tydzień po ostatnim rozdziale :)
Ja również mam taką nadzieję ;) Rok przerwy wynikał z końcówki studiów :) Trochę trudno było skupić się na tym, na pracy i wszystkim innym :)
Jakie rzeczy mogły być ważniejsze od leżenia i paczenia na śpiącego i gołego Sama? >.<
OdpowiedzUsuńHahahahahha też sie zastanawiam :D
UsuńJak to szybko zleciało. A dopiero to opowiadanie się zaczynało.. Im się jest starszym to ten czas szybciej leci xD Czytając ten rozdział czułam spokój jaki nastał w ich relacji. Sam się otworzył i zaczął starać, chociaż dalej ciężko mu mówić czego chce od Gabe'a, ale to pewnie poprawi się z czasem. Nie ma już tej wrogości i nawet odrobinke Sama polubiłam, a to coś, bo go wprost nieznosiłam. Dalej jednak moją ulubioną postacią jest Gabriel (mój imiennik 😂). Kurcze, no serio jakoś szybko ten koniec się zbliża i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za szybko. Szok.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny kochana 😄
~Demi Lerman
To prawda, ten czas szybko zleciał :) Oj! Też widzę tę zależność. W wieku nastoletnim czas leciał w miarę powoli, aktualnie pędzi on pędem, nie wiadomo kiedy tydzień się zaczyna, a już kończy. Wszystko wymaga praktyki, również umiejętność Sama co do rozmowy z Gabrielem. Cieszę się, że chociaż trochę polubiłaś Sama :)
UsuńMnie też się wydaje, że to trochę za szybko :)
Hej,
OdpowiedzUsuńo nie teraz to Gabriel się odsówa, ale jak widać pragnie męża, za to Samuelw końcu zdał sobie sprawę, że pragnie Gabrirla, chce z nim być, a to w łazience...ciekawe co to za sprawy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia